MELA z Cz-wy chętnie socjalizuje się w DT, zdjęcia zobaczcie

[puszatek]

próbuję zrozumieć Twój tok myślenia i wybacz ale nie bardzo mi to wychodzi...
co Ci przeszkadza, że ta koteczka jest w tym DT i nie ma ogłoszeń
nie wiem nawet czy ją znasz że aż tak bardzo interesuje Cię jej los
może DT ma zamiar zatrzymać Melę...tego też nie wiemy...może nie chce wypowiadać się na Forum...
przepraszam, nie mam zamiaru wprowadzać zamieszania na tym wątku...swoją wypowiedzią
napiszę krótko o mojej Melce
trafiła do mnie z Otwocka, gdzie była dokarmiana z dzikimi kotami...mała, drobna, ośmiomiesięczna koteczka...jako jedyna podchodziła do karmicielki...ciągle przeganiana przez dzikie kocury...
trafiła do mnie na okres sterylki i przetrzymanie po niej...
miałyśmy do wyboru...albo wypuścić...być może na stracenie, albo poszukać domu...
na początku była dzika, potem przyzwyczajała się coraz bardziej ale zdawałam sobie sprawę, że jest to kotka nie do adopcji...bo ktoś może nie mieć tyle cierpliwości do niej co ja
kotu którego się kocha...można bardzo wiele wybaczyć...
nie została u mnie tylko z powodu swojej nieadoptowalności...została u mnie bo ją pokochałam
i wściekła bym się na każdego za podsuwanie pomysłu...zwrócenia jej wolności...
lub szukanie innego domu...

to, że kotka na początku mieszkała w szafie...zupełnie mnie nie dziwi...
moja mieszkała długi czas...pod fotelem...i wychodziła na jedzenie, gdy nikogo nie było w pobliżu...
nigdy nie chciała uciec, nie płakała pod drzwiami, wspaniale dogaduje się z innymi futrami...
a to, że nie daje się wziąć na ręce...po prostu...taka jest

też nie robiłam żadnych testów...nie przewiduję czarnego scenariusza z góry
a gdyby okazało się, że jest nosicielką czegoś tam... to co wtedy
miałabym ją zabić
nigdy nie pomoglibyśmy żadnemu kotu, gdybyśmy tak myśleli...

[Anna Kubica]

Puszatku szkoda czasu na zaprzątanie sobie głowy... uważam że najpierw samemu trzeba postępować zgodnie z zasadami (szczepić,robić testy) ,a następnie wymagać od innych ,no ale cóż.....łatwiej jest wymagać niż samemu robić .
Krótko mówiąc Puszatku najważniejsze że Mela ma się dobrze i że nie umiera na ulicy ja nie zapomnę brzęku piłeczki z dzwoneczkiem ,którą Melunia się bawiła,wiem że była szczęśliwa .
Melunia przyjmowała u mnie antybiotyk przez 6 dni- kk , teraz nosek jest czyściutki ,nie ma śladu po katarze i niech tak zostanie i to jest dla mnie ważne ,a ............... ,Puszatku się ustępuje

[Samantha]

Opiekunka podaje, że Mela sama oswoiła się już z całym mieszkaniem, każdy fotel, tapczan i kanapy to super legowiska i miejsca dumania. Balkon też już pozytywnie zaliczany. Z kotami i Dużą ma bezkonfliktowe kontakty, bez bojaźni i ucieczek. Jest spokojna i wcięż chętna do dalszego doswajania się, a taką ma naturę, że nic na siłę, tylko sama woli się przełamywać. Na szczęście ma teraz trochę czasu.

[puszatek]

czas...jest najlepszym lekarstwem w jej wypadku
nic na siłę...ona dopiero uczy się ufać...to dla niej trudne, bo żyła na ulicy...
cieszę się, że teraz ma odpowiedzialny domek, który rozumie jej potrzeby i ją wspomaga
trzymaj się piękna Melko
pozdrowienia od Melki z puszatkowa

[Anna Kubica]

Opiekunka podaje, że Mela sama oswoiła się już z całym mieszkaniem, każdy fotel, tapczan i kanapy to super legowiska i miejsca dumania. Balkon też już pozytywnie zaliczany. Z kotami i Dużą ma bezkonfliktowe kontakty, bez bojaźni i ucieczek. Jest spokojna i wcięż chętna do dalszego doswajania się, a taką ma naturę, że nic na siłę, tylko sama woli się przełamywać. Na szczęście ma teraz trochę czasu.

Bardzo się cieszę że Melusia tak dobrze toleruje dt, myślę że najlepszym domem stałym dla Meli ,byłby dom bez dzieci ,ona co do innych zwierząt i ludzi dorosłych zachowuje się bardzo racjonalnie ,no i ten balkon...... naprawdę super (balkon oczywiście jest idealnie zabezpieczony,a nawet jest tam trochę drzewka do drapania ,marzenie każdego blokowego kota )

[puszatek]

tylko pozazdrościć ...balkonu
mój jest nadal do końca nie zabezpieczony więc koty tam nie chodzą
zresztą ja mieszkam przy bardzo ruchliwej ulicy w kierunku na lotnisko...
i mam dość hałasów przy otwartym oknie
Melka uwielbia parapet...obserwuje jadące samochody...i ptaszki
patrzy jak poruszają się liście drzew i bardzo lubi tam spać
czasem nawet służba podaje tam miseczkę aby kocię pojadło...
piszę o mojej Melce...przekochanej koteczce...z ulicy...uratowaną przez osobę o dobrym sercu...
wydaje mi się, że są do siebie...bardzo podobne
wcześniej nie zaznały miłości i troski od człowieka, dlatego tak trudno im zaufać...
i obie potrzebują czasu, cierpliwości i zrozumienia ich potrzeb
bo one są tu najważniejsze i mam nadzieję, że Melka z Częstochowy znajdzie swoje miejsce...
w domku, który ją pokocha z całego serca taką jaka jest i doczeka chwili gdy ona tę miłość odwzajemni
bardzo bym chciała aby była tak kochana jak jest kochana moja Melka...

[puszatek]

co słychać u pięknej Melki

[Anna Kubica]

co słychać u pięknej Melki

U Meli nnuda... albo sypia na kanapie albo na balkonie ,z obecną opiekunką jest już prawie na Ty ,zaufała i teraz wychodzi z niej kot ,który lubi się ....glaskać
Mam dla niej pewien domek na oku ,dwoje dorosłych ludzi bez dzieci z jednym prześlicznym kocurkiem

[puszatek]

to wspaniałe wieści
z kocurkiem powinna się dogadać...
z ludźmi też...może to troszkę potrwać...ale nie koniecznie
wiedziałam, że doczeka się na domek...na razie jej się aż tak nie śpieszy
skoro z opiekunką jest "na Ty"
dziękuję pięknie za dobre info

[Samantha]

Trochę się opóźniłam , by pierwsza przekazać wieści o dobrym samopoczuciu Meli, jej przyjaznym nastawieniu do opiekunki i każdego kociego domownika, oraz swobodzie poruszania się Meli po okazałych miejscach całego domu i balkonu (a nie zakamarkach i ciemnych kątach).
Cieszę się bardzo, że nas nie zawiodła i sama zmierza ku lepszemu.
W dodatku od miesiąca dostaję serie zdjęciowych potwierdzeń tych faktów (MMS) a .....utknęłam na technicznych nieumiejętnościach. Więc ciągle czekam na pomoc ....TŻ, obiecaną.
Oczywiście widziałam też osobiście Melę jeszcze w lipcu, ale krótko, bo nie chciała mieć ze mną do czynienia. Nastroszyła wszystkie swoje białe i długaśne (bo odrośnięte) wąsy i brwi, chwilę pomyślała i .....w nogi. Pamiętała mnie więc wciąż jako dostarczyciela negatywnych atrakcji związanych z łapaniem, klatkami, wożeniem do weta zepsutym samochodem i przymusowym kilkugodzinnym postojem obok linii tramwajowej

[puszatek]

dokładnie tak samo ucieka mój Kropek...przed swoją byłą opiekunką, która go dokarmiała gdy nie miał jeszcze domku...tak bardzo dbała o niego, martwiła się...szukała ciepłego miejsca...dawała ogłoszenia a jedno z nich tak bardzo poruszyło moje serce...gdy napisała
"Podaruj mu gwiazdkę" i już wtedy wiedziałam, że będzie mój
dostał domek na Mikołajki
a potem jak przyjechała go odwiedzić...to od niej uciekł
też pewnie kojarzyła mu się z zimnem...z łapanką...jazdą w pociągu i zostawieniem w obcym domu
a po 3 miesiącach trafiła do nas jego siostra...malutka dzikuska Melka

bardzo się cieszę, że Wasza Melka jest w dobrym domku gdzie przede wszystkim...jest kochana
że ma szansę na domek na zawsze
przecież nie każdy kot musi być miziakiem...wystarczy jak się zaaklimatyzuje w domu i z innymi mieszkańcami....najważniejsze...aby była KOCHANA

teraz gdy napisałaś o fotach Melki...nie dam Ci spokoju...póki nie zobaczę
zatem czekamy i pozdrawiamy piękną Melkę...
Melka i Kropek z puszatkowa

[Anna Kubica]

Trochę się opóźniłam , by pierwsza przekazać wieści o dobrym samopoczuciu Meli, jej przyjaznym nastawieniu do opiekunki i każdego kociego domownika, oraz swobodzie poruszania się Meli po okazałych miejscach całego domu i balkonu (a nie zakamarkach i ciemnych kątach).
Cieszę się bardzo, że nas nie zawiodła i sama zmierza ku lepszemu.
W dodatku od miesiąca dostaję serie zdjęciowych potwierdzeń tych faktów (MMS) a .....utknęłam na technicznych nieumiejętnościach. Więc ciągle czekam na pomoc ....TŻ, obiecaną.
Oczywiście widziałam też osobiście Melę jeszcze w lipcu, ale krótko, bo nie chciała mieć ze mną do czynienia. Nastroszyła wszystkie swoje białe i długaśne (bo odrośnięte) wąsy i brwi, chwilę pomyślała i .....w nogi. Pamiętała mnie więc wciąż jako dostarczyciela negatywnych atrakcji związanych z łapaniem, klatkami, wożeniem do weta zepsutym samochodem i przymusowym kilkugodzinnym postojem obok linii tramwajowej

Marysiu ,wczoraj się dowiedziałam że Mela uwielbia domowe jedzonko , więc na następną wizytę idź ze schabowym pod pachą ,a zobaczysz jaka będzie z niej koleżanka

[puszatek]

o tak...tak...ze schabowym...
i nie zapomnij zabrać aparatu i porobić foty...

[Samantha]

Przyjrzyjcie się Meli jak w obecności opiekunki swobodnie wyjada kąski z jej kolacji, po czym niewinnie się myje i układa do snu obok koleżanki









A tutaj Mela osobliwie wtulona w inną koleżankę

[puszatek]

szczęśliwa koteńka
zadbana, najedzona, bezpieczna i kochana
dziękuję za foty

a moja właśnie gdzieś zaginęła wczoraj była na mnie wściekła bo zatargałam ją do weta...
na obcięcie pazurków...

pozdrowienia dla Melki od Melki