Alienor pisze:Przepraszam za prywatę, ale proszę, trzymajcie kciuki za Małą Mi, chudziutkie burasiątko, które wzięłam w niedzielę na tymczas, a które teraz leży u wetki pod kroplówkąJuż w niedzielę było kiepsko, ale nad ranem omal mi nie zeszła, mimo karmienia recovery i miksowanym kurczakiem co 2-3 godziny. Tak naprawdę tylko cud może ja uratować, bo i temperatura 35, i biegunka, i kiepskie wyniki krwi, ale ona ma wolę życia w tym swoim chudziutkim ciałku, więc może jednak stanie się ten cud i maleńka przeżyje.
Natychmiast kciuki i pozytywne myśli już są







