» Śro lip 27, 2011 8:36
Re: Domy Tymczasowe- czy mają jakieś prawa?
Na tej samej zasadzie można napisać, że Rodzinne Domy Dziecka - nie są gwarancją wychowania szczęśliwych ludzi. Bo nie są.
Ale jakoś tak chyba wszyscy wokoł nie mamy wątpliwości, o tym, że są lepsze o NIEBO niż najlepiej funkcjonujący moloch.
Jestem nauczycielką - uczę tzw. języków. W życiu nie zapomnę akcji ( do dziś mam gęsią skórkę ) kiedy poprosiłam dzieci o narysowanie planu swojego domu/mieszkania i podpisania pomieszczeń ( no wiecie takie tam kitchen, bathroom itp).
No i jedna z moich lepszych i bardziej lubianych uczennic - strasznie fajna dziewczynka tego nie zrobiła. Pytam czemu? A ona - bo ja nie wiem jak wygląda mieszkanie. Jak to nie wiesz - drążę głupia.......No ale SKĄD miałam wiedzieć........A ona - bo ja jestem z domu dziecka.
Szok nie?
A czemu o tym piszę? Bo dt są nie do przecenienia. I nie tylko dla tego, że wiekszość schronisk działa od - do. Czyli nie jest w stanie np. podawać leków co 2 h, albo np. wykarmić kociąt. Ale to przypadki marginalne. Najlepiej funkcjonujący schron nie jest w stanie socjalizować, ocenić tego co moim zdaniem w udanej adopcji najważniejsze CHARAKTERU zwierzka.
Swego czasu przyjmowałam do siebie psy - czestokroć w schronie oceniane jako trudne, nieadopcyjne. Wszystkie znalazły dobre domy. Ludzie wielokrotnie byli zdumieni, że istnieje coś takiego jak dt. Gdzie psa można dotknąć, wziać na spacer, wielokrotnie przyjezdzać, godzinami zadawać pytania........A w schronie? Stoisz przed klatką i masz wybór ten - albo ten. Jak masz doświadczenie i wolę to sobie poradzisz, a jak nie? Moja Bromba, by na kopach do schronu wróciła. Mieszka ze mną 4 lata ( 8 była w schronie). Pierwszy rok był co tu kryć trudny. Tyle, ze ja mam i doświadczenie i przekonanie, ze można jak się chce. I uparcie pokazywałam psu świat - bo go nie znał. Nikt mnie nie przekona, że szczeniak który trafia do schronu i spędzi w nim kilka lat - nadaje się dla każdego. Nie nadaje.
Czemu o tym wszystkim piszę? Bo jestem całą sobą za regulacjami prawnymi. Człowiek działający jako dt - mógłby być zarejestrowany, weryfikowany, sprawdzany. Mógłby otrzymywać psy z Fundacji, schronisk - otrzymywać karmę, opiekę wet itp. Czyli mógłby robić to co tak naprawdę robimy, tyle że w sposób weryfikowalny i sprawdzany. Wtedy możliwe by były umowy - bo teraz hmmm jak spisać umowę, skoro brak regulacji i podstaw prawnych?
Rozmawiałam na ten temat z wieloma osobami - wszyscy generalnie uważają jak w przypadku dzieci, że dt lepsze niż schron. No to czemu tego nie uregulować.
Nie mówi się głośno o tym, ile w schronach jest np. zagryzień.....
Ja jestem za jak najbardziej za uregulowaniem. A że będą sie zdarzały nadużycia, że sobie ktoś z tego łatwy zarobek zrobi. No pewnie że tak. Ale mając prawo można przynajmniej teoretycznie usiłować karać.
Jeszcze jedno tak mi się nasunęło - najtrudniejszym chyba problemem jest wyważenie liczby kotów. Bo sorry, ale nie wierzę w to, że ktokolwiek w pojedynkę jest w stanie ogarnąć naście zwierzaków. O jakiej socjalizacji wtedy mówimy.....Robi się z tego schronisko - czesto z mniejszymi możliwościami.
Z drugiej strony - co robić kiedy mając limit tymczasów ( w moim przypadku to 1 trudny lub chory lub 2 mniej wymagające) kiedy się znajduje ( nie bierze od kogoś, skądś ) tylko znajduje zwierzaka np. na drodze. Zostawić?
Ci którzy nie lubią kotów w poprzednim wcieleniu musieli być myszami......

"Nigdy nie dyskutuj z idiotą - sprowadzi Cię do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem"