Dzisiaj idąc do malutkiej Dymnej (siedzi u mnie w piwnicy) nakarmić ją bałam się, że to co zastanę po nocy będzie smutne

(tak jak wczoraj) ale to co zobaczyłam to chyba najlepsza rzecz jaka mnie spotkała od tygodnia

malutka wybiegła z transporterka usiała na nim i zaczęła do mnie płakać

potem podbiegła do mnie i zaczęła się ocierać i mruczek, chodziła dumna z podniesionym ogonkiem

Nie musiałam jej nawet na siłę karmić -sama zjadła :] (jak pójdę do niej znów zrobię nowe zdjęcia)
Dwa koty jakie zostały na stadionie nie wykazują żadnych oznak choroby, Dymna która jest u mnie w piwnicy dochodzi do siebie, mam nadzieję, że już tak zostanie.
Dzisiaj pojedziemy jeszcze do weta na kontrolę

Obiecałam jej że jak wyjdzie z tego to znajdę jej takiiiiiiiiiiiiiiiiiiii dom

najlepszy na świecie

Dziękuję dziewczyny, że jesteście

to wiele dla mnie znaczy
