Troszkę odtajałam.
Czy ktoś byłby chętny zabrać ode mnie małe potwory? To ponoć Hospicjum, nie żłobek, czy przedszkole...
Na dniach powinnam zaszczepić kurduple.
Ale.
Moai nabawiła się grzyba albo alergii - jeszcze diagnozujemy. Basquiat - raz lepiej raz gorzej. Tylko Ganesha, dziecko szczęścia, na pewno dostanie szczepionkę. [Trochę złośliwie liczę na minimalną reakcję poszczepienną, bo potwór jest nie do opanowania.

]
Do zabrania `od ręki` jest Kin i Chani. Kin okazał się również potworem. Chani w sumie wolałabym najpierw wysterylizować.
Generalnie wszędzie pełno małych, brykających, ślicznych kociaczków. Błe.
Zabieg czyszczenia Rottenowej paszczy [przełożony z racji transfuzji Erroia] odbędzie się 1 sierpnia. Rotten jest aniołem. Ciągle nie mogę wyjść z podziwu, jakim jest cudnym kotem. Chyba faktycznie tylko ktoś, kto go znalazł i nie miał okazji poznać, mógł go przynieść do uśpienia. Nie mieści mi się w głowie, że mógłby to zrobić ktoś, kto z tym kotem spędził choć trochę czasu.