
Dziwny jest ten dzieciak. Tylko się od klatki odejdzie - żałosne nawoływanie słychać w całym domu. Podchodzę - groźne miny robi. Niby ludzi widzieć nie chce, ale jak moja mama założyła rękawiczkę i go pogłaskała pod brodą, to się uspokoił i przestał próbować ją podrapać. Może faktycznie miauczy, bo wystraszony i samotny się czuje i dobrze by mu przytulanie zrobiło... Moja mama powstrzymać się nie może, żeby do niego nie zaglądać co chwilę i nie drapać go za uchem. Może ma to jakiś sens.