no właśnie dziewczyny, co zrobic, żeby rezydentka zaakceptowała nowego/nową ?
Marze o dokoceniu, co widzę jakiegoś buraska, to serce się rwie
Ale.....Misia jest jedynaczką zaborcza i histeryczną
Kiedy trafiła do mnie był jeszcze Kocur - on, 4- letni pełnojajeczny i 2 mies maleńtas - to nie było dobre połączenie. Kocur po prostu wyprowadził sie z domu. Przychodził się najeść, czasem przespać, rudą olewał. Gdy był już chory i nie wychodził z domu, ona go tolerowała,ale też olewała.Była tylko zazdrosna o czas , jaki mu poświęcałam, kiedy pchał się na kolana, kiedy musiałam trzymać go na kolanach przy podawaniu kroplówek. Chyba nie zauważyła, że znikł.
Od samego początku zna kocurka moich sąsiadów - to samo ledwo, ledwo tolerancja. Kiedyś przyniosłam maleńtasa od dalszych sąsiadów - prychanie, syczenie, jeżenie, a po powrocie malucha do jego domku - dokładne przejrzenie wszystkich zakamarków z warczeniem.
Rozmawiałam z wetką Misi - ona przestrzega, że przy jej charakterku / do rtg musiała miec założony kaganiec

/, ewentualne dokocenie może przepłacic neurogennym zapaleniem pęcherza, albo po prostu - wyprowadzic się
Nie mam warunków na początkową izolację i stopniowe zaznajamianie, chatka malutka, pokój, kuchnia, łazienka, korytarzyk, wszystko 35 mkw - i wszystko to we władaniu Misi
