» Sob lip 23, 2011 17:50
Sterylka boczna [+bezdomniaki] - pod rozwagę...
O ile wiem - wielu osobom wydaje że sterylka bocznym cięciem to fajnie. Przynajmniej mnie się wydawało, bo większy komfort dla kota, szybciej się goi...
A z drugiej strony - o ile wiem koty wolnożyjące wypuszcza się po sterylizacji po ok. 48 godzinach.
Taka historia.
Zebrana z ulicy przez kogoś z mojej rodziny oswojona kotka po tygodniu pobytu w TDT idzie na przegląd, w tym na sterylizację. Bocznym cięciem właśnie. Po "wejściu chirurgicznym w kota" okazuje się że była wysterylizowana wcześniej - no ale ileś działań takich jak przy normalnym zabiegu zostaje wykonane, zwłaszcza że przy głaskaniu w okolicach ogonka podnosiła kuperek jakby przed rujką.
W 24 godziny po zabiegu - kot dobrze. W 48 - również, a przynajmniej nieźle. Kuweta i miski w jakimś tam użyciu itp.
Trzeciego dnia lądujemy u weta z temperaturą 40,3 (innego niż lekarz który przeprowadzał zabieg - kot jest w innym mieście, TDT nie miał możliwości zapewnienia należytej opieki kotu po operacji). Ślad po cięciu ładnie, ale brzuszek bolesny, lekarz diagnozuje stan zapalny w wyniku interwencji chirurgicznej. Po antybiotykach gorączka spada, stan się poprawia. Kolejnego dnia jest nieźle, jeszcze kolejnego - kot leży jak szmatka z gorączką, znów wróciło do 40,3. Zmiana antybiotyków, dodatkowe leki, znowu poprawa, a potem znowu w dół, przy czym tym razem po podaniu antybiotyku gorączka nie spada, znów jest ponad 40, dodatkowo ładnie podgojony wcześniej szew na boku paprze się straszliwie (10 dzień od zabiegu, 7 dzień leczenia) - jest wieczór, lądujemy na całodobówce, kotka zostaje w szpitalu. Po czterech dniach odbieramy, lekarz mówi że kotka przeszła ograniczone zapalenie otrzewnej, że na USG wyszedł płyn w kikucie macicy, teraz się zmniejszył i z tym organizm powinien sobie sam poradzić, a rana po cięciu na boku jest już ok - jeszcze dwa dni antybiotyków, wyjmujemy wenflon i miejmy nadzieję spokój.
Kotkę odebraliśmy wieczorem, następnego dnia przed południem temperatura 40,3. Do lecznicy, zastrzyk przeciwgorączkowy, kontynuacja antybiotyku który był podawany w szpitalu i miał być już odstawiony, dowiadujemy się że są to już tak mocne antybiotyki że właściwie niewiele co jest dalej. Wieczorem gorączki nie ma, ale z Panią Doktor ustalamy że jeśli kolejnego dnia dalej będzie, to nastąpi otwarcie kota, bo właściwie po 2 tygodniach leczenia antybiotykami jesteśmy w punkcie wyjścia, poza tym że już nie bardzo jest co podać.
Kolejnego dnia temperatura znów "odbiła". Operacja.
W czasie operacji kotce zostało usunięte prawie pół śledziony - wg lekarza operującego w czasie poprzedniego zabiegu podczas (jak rozumiem standardowych) "poszukiwań narządów przez dziurę" lekarz prawdopodobnie dziabnął w nią kilkakrotnie narzędziem, i prawdopodobnie stąd nie leczący się stan zapalny.
Chirurg operujący mówi że PRZY ZABIEGACH Z BOCZNEGO CIĘCIA TAK SIĘ ZDARZA.
Jak rozumiem - bo jak się rozetnie kotu brzuszek, to wszystko widać. Jak bok - to się działa po omacku....
Gdyby kotka była wypuszczonym po 48 godzinach bezdomniakiem, już by jej pewnie nie było. Po tych 48 godzinach było właściwie dobrze (a w dzień po zabiegu kot w ogóle chodził po domu jak zdrowy). Przy nieznanym, nie oswojonym kocie siedzącym w klatce wyglądało by to pewnie jeszcze lepiej niż przy oswojonym kocie zaopiekowanym po zabiegu "jak swój domowy". Nie wiem, może gdyby wet obmacał brzuszek po tych 48 godzinach to by wyczuł, ale czy "zwykły przetrzymywacz" dzikiego kota by coś zauważył?...
Uważajcie na sterylki boczne pls. Niezależnie od tego kto je robi i jakie ma w tym doświadczenie.
Bo słowa tego drugiego chirurga: "tak się zdarza"....
No chyba że przy tych "przez brzuszek" też istnieją powikłania które w standardowym czasie przetrzymywania kota nie wychodzą. Tego nie wiem.
PS. Bardzo proszę o powstrzymanie się od wszelkich komentarzy na temat działań WSZYSTKICH lekarzy - ten wątek absolutnie nie jest po to. Proszę również nie pytać o nazwiska i miejsca - myślę że mogłoby to być wszędzie i ktokolwiek, i dla celu wątku nie ma to znaczenia. Nie jest to również wątek kotki - za dużo już tu na forum zdarzyło mi się widzieć żebym chciała w obecnej sytuacji taki zakładać, stresu w realu mi wystarczy.
Wątek jest tylko i wyłącznie informacją - popartą konkretnym przykładem - o możliwym powikłaniu jakie niesie dana procedura medyczna i które jest (albo może być) co najmniej mało widoczne po standardowym czasie przed wypuszczeniem. Został założony ze względu na INNE koty, a nie dla dokopywań międzyludzkich i bardzo prosiłabym żeby taki pozostał.
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.18 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.18 ['] Pusia ~'2006/2007? -11.10.22 ['] Bercia ~11'2013 - 25.01.25 ['] Chudzina Mechatka ~2016 - 15.02.2025 ['] Misiu ~05'2012 - 9.06.2025
Taki mały kot; taki wielki brak......