Codziennie rano i wieczorem przychodziła do mnie na posiłki. Na początku przybiegała z różnych stron osiedla potem zaczęła coraz to częściej wybiegać z pod schodów. Od jakiegoś momentu zauważyłam, że psy wychodzące na spacer zaczęły dziwnie obwąchiwać okolice schodów… I pewnego dnia zobaczyłam je… dwa cudne maleństwa… Natychmiast zadzwoniłam do Gosi B, która przekazała mi wszystkie niezbędne informacje dotyczące przygotowanie się do przyjęcia maluszków wraz z matką. Amanda na szybko zamówiłam mi potężną klatkę bytową. W ciągu paru dni klatka doszła. Byłam przygotowana.
Gosia przyjechała do mnie z całym ekwipunkiem w czwartek wczesnym rankiem. Zaczęła się akcja… Do tej pory jestem pod WIELKIM wrażeniem z profesjonalizmu Gosi B jest niesamowita. Matkę z jednym z kociąt Gosia złapała w ciągu chwili. Natomiast drugi kociak sprytnie schował się pod schodami gdzie nie mogłyśmy niestety wejść. Maleństwo wyszło dopiero wtedy gdy złapany kociak zaczął go przywoływać. Gosia ze stoickim spokojem czekała na moment przechwycenia brzdąca – udało się! Matka wraz z maluszkami zamieszała u mnie w murowanym dobrze izolowanym garażu.
U maluszków można było zauważyć pierwsze objawy chorobowe w związku z czym spakowałyśmy kociątka do transporterka i pojechałyśmy do weta.
Wetka maluchy odpchliła oraz podgala antybiotyk jak na razie cala trójka czuje się bardzo dobrze. Małe brykaja jak oszalałe

Co do mamusi niestety to dzikuska syczy klapie pyszczkiem wali łapkami gdzie popadnie. Na szczęście udaje mi się ją przekabacić jedzonkiem. Gdy je spokojnie wyjmuje maluszki i podaje leki.
Małe mają ok. 4 tygodni jedzą już samodzielne. Dzisiaj mamusia w końcu zrobiła piękną kupę do kuwejtki a zaraz po niej jeden mauluszków również walną piękną małą kupkę


Niestety nie mam pomysłu na imiona dla maluszków może pomożecie
No to teraz trochę fotek
Zdjęcia zaraz po akcji







a te z dzisiaj




a to mamusia w klatce łapce zaraz po zlapaniu

