
Pierwsza część jest tu:
viewtopic.php?f=1&t=128147
W pierwszym wątku przeszlismy razem przez chorobę Plamka,moją,potem kk Punia,no i wreszcie problem ostatni czyli przeprowadzka.



Już po.Ogarnełam mieszkanie.Pięknie posprzątałam.
I jak naiwna ludzka istota myślałam,że od teraz to już mogę odetchnąć,umyć się i położyć się spać.Przede wszystkim SPAĆ

Problem się zaczął,kiedy pościeliłam łóżka.
Nie mogłam wyjść z pokoju,bo zaraz były straszne żale

Zosia wychynęła zza segmentu i radośnie zwinęła się w kłębuszek na mojej kołdrze.
Zadowolona cichutko na paluszkach przeszłam do łazienki...nie liczyłam na wiele,juz tylko chciałam siku i umyć choć nogi,bo chodziłam na bosaka.
Kiedy wróciłam po najwyżej 10 minutach,kłębuszka nie było...w jego miejscu za to była wielka mokra plama.



Nie mam zmiany pościeli,więc choć wstyd mi się przyznać,wyciągnęłam ile się dało ręcznikiem papierowym,no i położyłam się,przykrywając się suchym skraweczkiem.

Zgasiłam telewizor,zamknełam oczy...na kilka sekund



W momencie rozległo sie tak przerażajace darcie,że włosy mi dęba stanęły

" My nie chcemy tu byyyyć!!! "
" Tu nam się nie podooobaaa!!! "
" Gdzie jest ogródeeeek?!!!! "
Tak było całą noc



Dosłownie,nie zasnęłam ani na moment...podobierali sie w pary i tak się darli na zmianę-jak jedna para sie darła,to druga srała,i na odwrót



Jak zaczęło świtać,to juz wstałam,bo nie było sensu...

Oczy mam na zapałkach,ledwo chodzę...teraz mi głupio,bo pożegnałam sie z Agatą dość szybko...ale ja wiem,że ona zrozumie,no nie byłam w stanie jej dziś zbyt długo towarzyszyć

Ja wiem,że za znęcanie się za zwierzętami są kary....a za wyrzucanie po kolei z 6 piętra







Pora jeszcze dla przypomnienia przedstawić moje koty i psa:
WIKTOR-11 lat temu wybrałam z miotu takie pomarańczowe cudo z oczami koloru morskiej wody i jest ze mną do dziś.Złośliwy,cwany,dumny,traktujący resztę towarzystwa z góry,trzyma się zawsze trochę na uboczu,ale nic nie umyka jego uwadze.

Uploaded with ImageShack.us
PLAMEK-9 lat temu przywlókł się na moje podwórko ledwie żywy,w otwartej ranie na boku zdążyły się zagnieździć larwy.Odratowałam go,a on jest do tej pory najwierniejszym moim towarzyszem.Nie mruczy-nie miał łatwego dzieciństwa,był bity i głodzony,dawany psu do zabawy.

Uploaded with ImageShack.us
PUNIO-któregoś dnia po prostu przyszedł i życzył sobie zostać,więc cóz ja mogłam na to poradzić?Wielkie siedmiokilowe kocisko,łagodny,wszystkich kochajacy,nigdy się nie denerwuje,nie jest złośliwy ani uparty.Chrapie.

Uploaded with ImageShack.us
ZOSIA-malutkie szare cudo,wesolutka,słodka,przytulaśna...nieufna w stosunku do obcych.Świetna łowczyni gryzoni wszelkich.

Uploaded with ImageShack.us
MICHALINA-Michasia będąc jeszcze psim niemowlęciem została wyrzucona z pędzącego samochodu przez handlarza targowego.Akurat przechodziłam,no i...sami wiecie.Od pięciu lat jest stróżem naszego domu,choć gabarytami niewielka,ale duch co najmniej owczarka niemieckiego.

Uploaded with ImageShack.us