halbina pisze:Wczoraj zbierałam z ulicy potrąconego przez jakiegoś ... pingwinka... uraz głowy, krew z pyszczka, straszna opuchlizna, uraz oczu albo i mózgu... zabrałam do Formicy... jeśli nie da rady, to przynajmniej miał to szczęście, że nie rozjechał go następny samochód i że nie leży w deszczu na poboczu w agonii bolesnej...
Kocur przeżył noc, dziś czuje sie na tyle dobrze, że nie daje sobie zrobić zastrzyków. To dzikus. Nazwę go Twardziel
