Witanko,
Dawno się nie odzywałam, bo mam mało czasu. W pracy rzadko mam czas na forum, w domu przy komputerze atakuje mnie dziecko, a wieczorami atakuje mnie mąż

. Potem padam na twarz.
Kotki żyją. Mają wielką "fazę" na swoją Dużą, znaczy mnie. Kiedy tylko dziecko idzie spać i jestem chwilowo wolna, jestem oblegana przez niedopieszczone stado. Miaukom nie ma końca, a mi brakuje trzeciej ręki

. Mia ostatnio dzień w dzień śpi ze mną w łóżku pod kołdrą

jak za starych dobrych czasów. Kotyk juz tak często mnie nie budzi rano, zwłaszcza jak na późną kolację dostanie kawałek żółtego sera. W związku z tym często spóźniam się do pracy

. Kira bez zmian. Gruba

. Wczoraj z Kotysławem dobrali się do rosołu, wyłowili kurczaka i konsumowali na podłodze

.
A Kalinka rośnie jak na drożdżach

. Serio serio

. Jest długa, wspina się wszędzie, wszędzie sięga łapkami

. I gada. Dużo

. Zapewnia kotkom rozrywki, rzuca im piłeczki, wozi w wózku, głaska i daje buziaki

(kotom, zwłaszcza Mijce częściej niż mnie

). Próbuję jej wytłumaczyć, że ogon kota jest TABU, ale na razie chyba udaje, że nie wie, o co mi chodzi

i muszę z reguły Mię ratować z opresji. Bo Mia to kot sierota.
Niania Kalinki ma dwa malutkie kociaki

. Poznańska fundacja nie chciała jej dać kotków z dziwnych przyczyn, a jest to osoba, której mogłabym oddać własne koty. No ale, kociąt dookoła pod dostatkiem.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
