Beata pisze:i jak tam u Was???
Czasem mam wrażenie, że dwie ręce to trochę za mało. Ot, porobiło się.mar9 pisze:mówią, że nieszczęścia chodzą parami, u Ciebie to już stadami, mocno, mocno trzymam kciuki za kotuchy
![]()
![]()

Największe ze stada nieszczęść to pies. Niedawno ważył 29,5 kg. Miał „tylko” padaczkę i adhd. Parę miesięcy temu coś mi się przestało w nim podobać. Zaprowadziłam na badania.
Nie wiem czemu, bo nie miałam wcześniej żadnego doświadczenia, uparłam się sprawdzić poziom cukru. Zwykłym glukometrem cukrzyca wyszła w całej krasie.
Soser, jak to Soser, leczeniu łatwo się nie poddaje. Testujemy właśnie trzeci rodzaj insuliny, rozmaite dawki, różne godziny karmienia...
Co prawda cukier przestał mu skakać jak pchła z prawie 400 do 27, ale za to prawie nie schodzi poniżej 500.
Przy tak wysokim cukrze pije jak smok. Kupiłam mu 10,5 l poidło, bo jak byłam w pracy wylizywał pustą miskę – 2l, jak sąsiadka zapomniała dolać... Czasem wypija całą wodę, zanim wrócę.
Leje jak dwa smoki. Reszta stada ochoczo poprawia... Moje mieszkanie zamieniło się w tojtoja... Dwa razy, chyba z litości nade mną, żebym nie musiała znów sprzątać

Kundel już na nic nie ma siły. Nie ma siły wyczłapać na spacer, po powrocie zwala się na wycieraczkę pod samymi drzwiami. Wycieraczki zajmuje już tylko pół – niedawno była dla niego za mała...
Wetka się poddała. Poprosiła o pomoc i konsultacje. Zobaczymy, co razem wymyślą.
Kundel waży teraz 17,8 kg. Mam wrażenie, że co spojrzę na niego po przebudzeniu, jest go mniej niż było wieczorem... Nawadniam go dwa razy dziennie po 500 ml NaCl...