ksha- witamy serdecznie.super, że zajęłaś się kotkiem

Chyba wiem w której lecznicy byłaś - na początek jak najbardziej, dobrze, że wet go obejrzał. Jakby było potrzebne jakieś dalsze leczenie to szepnij tylko słówko - nie będziesz musiała ponosić kosztów. (jest kilka bialostockich lecznic w których najczęściej serwisowane są tymczasięta)
Pilnuj pliss żeby chore oczka były jak najczęściej otwarte - zaklejenie ropą na dłużejjest bardzo niebezpieczne, kić może stracić oko

Co do jedzonka - może spróbować jakąś saszetkę? "Testerem" często jest Whiskas junior (wartościowe to nie jest wiem,wiem, więc nie linczujcie mnie, cioteczki) - ale to ma w sobie jakieś dopalacze - jeśli kociak tego jeść nie chce to coś jest z nim nie halo
O dużego kicia swojego się nie martw - kić dorosły ma inną odporność niż maluch (był szczepiony?)
Jeśli kić mały jutro będzie nadal marny to do dobrej lecznicy. pisze Ci pw gdzie można się ew udać...
Julka- witamy również. co do przygarnięcia - oj,marne szanse, wszyscy zakoceni ponad limity. ale warto się zorientować czy to chłopak czy babeczka. Jeśli babeczka- ciachnąc jak najszybciej (można to zrobić na koszt UrzęduMiasta w kilku białostockich lecznicach) Może powiesić ogłoszenia w okolicy, może ktoś go szuka?
Jeśli chciałabyś mu poszukać domu to warto sprawdzić jak się zachowuje w warunkach domowych - czy nadaje się raczej do domu wychodzącego, czy nie, poznać jego zwyczaje, żeby móc coś więcej o nim powiedzieć.
Więc jakby nie patrzeć - przetrzymać w warunkach domowych przez kilka dni. Potem ładne fotki, opis i powiesimy go na stronie, można też porobić ogłoszenia w innych miejscach...
Nadal dostaję rozkoszne maile i smsy. Już nawet nie wiem czy smiac się czy płakać.
Dziś - pani chce pożyczyć klatkę łapkę bo pod balkonem jej się kotka okociła -co za niespodzianka, że dokarmiana kotka się może okocić

(w tamtym roku tez się okociła, ale miała tylko kociaczka) I pani chce klatkę, żeby połapać kociaki i postawić w kartonie pod jakąś lecznicą to może ktoś weźmie. Pomysł przedni przynajcie. A kotki przecież łapać nie będzie, bo szkoda.
Wczoraj - 4 kociaki znalezione przez 4 różne osoby. Już przy ostatnim telefonie po "dzień dobry" na ślepo spytałam - "znalazła pani kotka?"Kobieta się zdziwiła, skąd wiem
Oczywiście wszyscy "jutro wyjeżdżają" "mają alergię" "mają psa" a nawet wyobraźcie sobie "mieszkają w bloku"
Na szczęście po standardowym smsie o tym, że brak miejsca i proszę o zdjęcia okazalo się,że jeden kotek już znalazł dom u znajomej, drugiego znalazł się poprzedni własciciel a dwa przyślą fotki i pójdą się odrobaczyć. Ech..i czego to mi podnosić ciśnienie? Jakieś takie obrzydzenie mam do dzwoniącego telefonu
