Przepraszam Was za ciszę.. Wakacje, choroba, brak netu..
I.. d..a.
Mały nie przyjął się w domu przy swojej siostrze, bo taki był chytry plan.. Pewnie tam zbyt krótko (profilaktycznie nie napiszę ile, bo zaczną się komentarze

), opiekunce zabrakło odwagi do dalszych prób, bo dzieciaki nawet próbowały łapoczynów, ale nigdy nie mam do nikogo pretensji. Chciano dobrze, a że wyszło jak zwykle.. Trudno.
Ale nie martwcie się, Lucyś jest u mnie od 1 września. Kilka dni zajęło mu, żeby uznać, że nikt nie chce go zjeść, oskalpować, poparzyć dotykając itp. Już wrócił do siebie, do swojego domku, do swoich kotów.. Jest bardzo grzeczny, przybiega na wołanie, niezależnie od tego którego kota wołam; on jest zawsze blisko człowieka
No i ciągle dajemy ogłoszenia, licząc że nawet biało-bury miziak komuś się spodoba..
