Hej dziewczyny, mam tu dość kiepski dostęp do netu więc nie zawsze mogę napisać. Koteczka co dzien nocuje na naszym patio, niedawno przyprowadzila dwoch kolegow - oczywiście nie kastrowani - maja jajka jak balony...

Jeden ma chorą łapkę - utyka, drugi jest chudy i wygląda na to że ma jakieś pasożyty - sierść ma bardzo brzydką, ciągle się drapie..
I wydaje mi się że ta kotka moze byc w ciąży - jest drobniutka ale brzuch ma taki okrągły...
Dwie wspollokatorki ktore nie pozwalaly karmic kotow się już wyprowadzily, teraz mieszkam z 3 amerykankami i one też dokarmiają kiciusie... Ale niestety panowie zaczeli znaczyc teren i obawiam się że sąsiedzi niedługo zrobią awanturę bo, co dużo mowić, śmierdzi...
Strasznie mnie irytuje, ze ludzie tutaj nie przejmują się tymi kotami WOGOLE! Kurna, to jest teren uniwersytetu! A wszyscy mi mowia - aaa zawsze ktoś te koty nakarmi (ciekawe kto to jest ten "ktoś"), aaa co z tego ze jest w ciąży, ostatnio kotka urodzila i zjadla swoje kociaki...
Próbowałam się dowiedzieć o możliwość kastracji/sterylizacji - niestety, jedyne kastracje pro bono są robione w tel-avivie (1,5h jazdy samochodem z Hajfy - tu jestem), w Hajfie taki zabieg kosztuje ok 300 zł.... le problem jest bo nie ma gdzie tego kota przetrzymać po zabiegu - jest zakaz trzymania zwierząt w mieszkaniach na uniwersytecie
Czuje się taka bezsilna... Mogę co najwyżej je dokarmiac, daję im też wodę...
