Witam
W ubiegłym roku w okresie letnim pojawiła się u mnie pod sklepem młoda kotka - śliczna czarnula, zaczęłam ją dokarmiać, na początku nie podchodziła do mnie tylko to co zostawiłam zjadała wieczorem (sklep jest w dosyć ruchliwym miejscu-nie wiem jak udaje jej się pokonać ulicę:) później było już coraz lepiej, całkowicie się oswoiła... je z ręki, no i zrobiła się wybredna)> Przestała się pokazywać w okresie zimowym, natomiast od niedawna znów mnie odwiedza, przychodzi czasami dwa trzy razy w ciągu dnia, generalnie nie jest bardzo głodna, dojada sobie tylko coś lepszego... przychodzi na pieszczoty, lubi być głaskana, ale to chyba lubi każdy kotek:) Teraz jest bardzo wychudzona, gdyż karmi kociaki. Staram się doprowadzić ją do lepszej formy) Zastanawiam się tylko czy ingerować w jej dotychczasowe życie i szukać jej domu, czy pozwolić jej żyć w takim rytmie do jakiego przywykła, nie wiem co jest lepszym rozwiązaniem. Ja w domu mam zwierzyniec, papugi, kanarki, ryby i pies, nie chcę też jej unieszczęśliwić i zabrać z miejsca do którego jest przyzwyczajona... nie wiem jaka decyzja będzie dla niej korzystniejsza. Proszę o jakieś sugestie, czy ktoś był też w takiej sytuacji?