Jeśli chodzi o maluchy, to: Myszunia szaleje i na dniach będzie szczepiona. Burasie już o wiele lepiej, dostały imiona - Brysia i Bryś. Z ósemki wolierowych maluchów jeden nie żyje, był operowany, jelita miał całe zatkane kałem, nie wybudził się. Reszta już sama je, przez jakis czas część Ala musiała karmić strzykawką.
Wczoraj pożegnalismy Rademenesa. Mimo leków, kroplówek, było co raz gorzej (żółtaczka, wątroba i niewydolność oddechowa). Wczoraj patrzył już na nas wzrokiem pełnym rezygnacji. Biegaj za TM piękny kocie...
Sekcja małej kocinki wykazała jedynie krew w otrzewnej i płucach. Żadnych innych obrażeń nie znaleziono. To mógł być duży krwotok wewnętrzny, ale z jakiego powodu - nie wiadomo.
Wczoraj doszła nam kolejna połamana suczka, jest już po operacji.
No i jak niektórzy wiedzą, przedwczoraj doszedł kocurek z połamaną miednicą, z tego wątku: viewtopic.php?f=1&t=130204
Wadera jest już po sterylce, choć nie wiem, czy tak można to nazwać. Okazało się, że albo była już wcześniej wysterylizowana, albo miała niewykształcone narządy rodne. Miała za to wielką przepuklinę, która przy okazji została zlikwidowana.