Wybaczcie że dopiero teraz się odzywam, ale inne naprawdę ważne sprawy nie dały mi wejśc na wątek i wrzucić zdjęć wczoraj. Teraz w pracy jestem, ale jak tylko wrócę od razu się zabiorę i wkleję. Tyle, że proszę się nie spodziewać nie wiem czego, bo niestety atmosfera w lecznicy niekoniecznie sprzyjała wszelkim zabiegom związanym z fotografowaniem. Chyba wzięli mnie za kogoś innego..... i dlatego mnie nie wpuścili. Kociaki przynieśli mi do poczekalni. Proxi na rękach wił się jak mały wężyk, bo On chciał zwiedzać. Oczywiście mruczał przy tym internsywnie. ero zainteresowania ludźmi, nalepiej aby go puścić wolno a on już będzie wiedział gdzie iśc i co robić. A nie tam jakaś głupia baba się do niego uśmiecha, druga go trzyma kurczowo, a jeszcze jedna pstryka czymś po oczkach

Kot miał inne oczekiwania - jak już jest poza klatką to postanowił skosztować tej wolności. I dlatego zdjęć jest dosłownie parę bo na reszcie to widać kota ogon np. lucz czarne coś rozmazane na ziemi lub na rękach człowieka. Ale piękny i cudowny i tak jest
