Ewuś, lek mam podawać zgodnie z ulotką, czyli wczoraj podwójna dawka początkowa, a następnie co 24 h dawka pojedyncza podtrzymująca, dopasowana do wagi kota. Tak więc dzisiaj dostanie kolejną dawkę w okolicach 16.
Jeśli chodzi o badanie krwi, to naturalnie miałoby to na celu później płukanie kroplówkami, tylko pytanie czy jest sens stresować Zuluska badaniem krwi, a później ewentualnie kroplówkami. Niestety on tak szybko się denerwuje, że ostatnio po operacji też nie było mowy o kroplówkach, jednie dostawał podskórnie, a później miał te miejsca rozmasowywane, ale to i tak była dla niego potężna trauma...
Nocka minęła nam spokojnie. Zulciu podjadał jeszcze w nocy jedzonko.
Przespał ze mną noc, ale rano kiedy się obudziłam nie było go w pokoju. Zwykle kiedy się budziłam, a nie było go ze mną, to go wołałam, wtedy przybiegał szczęśliwy na pieszczoty. Postanowiłam więc i dzisiaj go zawołać, byłam ciekawa, czy przybiegnie...i przybiegł

przybiegł i pieścił się chwilkę ze mną...
Zeszliśmy na dół i chętnie troszkę pojadł, a później pieszczotliwie wcierał się w różne przedmioty i gadał, gadał jak najęty, jakby chciał mi powiedzieć, że czuje się lepiej...
Tak bardzo chciałabym, żeby czuł się tak jak najdłużej...
Dzisiaj znów musiałam wyjechać na 3 h do pracy, ale naturalnie moja Mama jest z nim teraz. Przed chwilą z nią rozmawiałam i powiedziała, że poszła go pogłaskać, a on ją drapnął. Zachowuje się tak, jak kiedy był zdrowy i tak wygląda...
Oby miał taką formę jak najdłużej...
Myślę i modlę się o to każdego dnia...
A może jeszcze wszystko się odmieni... Tak bardzo chciałabym w to wierzyć...
Kochani...
Kwinto, Puszatku, Evo, Taizu, Kokocha i wszyscy, których nie wymieniłam, a którzy są z nami cały czas...
Królewicz jest całowany codziennie, kilka razy dziennie od wszystkich naszych Przyjaciół...
Dziękujemy, że jesteście z nami, zarówno w tych pięknych, jak i trudnych chwilach...
Dziękujemy za Wasze wsparcie...
Dziękujemy Wam za wszystko...
Uciekam do pracy i życzę Wam miłego dnia.
Naskrobię pod wieczór...