Wczoraj zabrałam Zuzię do kociaków, żeby zobaczyć jak na nie zareaguje, ponieważ mają do nas trafić na dniach. Były najpierw syki, a później głównie warczenie i bicie łapką po główce. Karmel ma silny charakter, siedział sobie spokojnie i czekał, aż Zuzia go obejdzie i obwącha, a jak go atakowała to delikatnie oddawał, na co ona reagowała paniką.
Bure maleństwo (narazie mówimy na niego Zuzelek) w konfrontacji z dużym kotkiem kulił się i wołał o pomoc.
To są moje pierwsze doświadczenia z zapoznawaniem kotów i chyba przechodzę to jeszcze gorzej niż one

Karmel jest naprawdę wyluzowany i dzielnie wszystko znosi ale boję się o Zuzelka. Jest najmniejszy z miotu i bardzo spokojny. Nie wyrywa się, kiedy bierze się go na ręce... a najczęściej wtedy zasypia. Jest taki grzeczniutki i delikatny.
Może zabierzemy jeszcze Zuzię do mamy (dodam, że spędziła tam sporo czasu i pewnie uważa, że to też jej terytorium) na ciąg dalszy oswojenia a później kociaki idą do nas.