Moja gromadka - Kituś['],Nutka[']; Pawełek i Antoś z felv...

Liwia_ pisze:Ile u Was cudności Ale zdjęcie Puchatka wymiata

dokładnie

, takiego zdjęcia w mojej kolekcji jeszcze nie mam
stadko przebogate to i takież perspektywy :lol:

Srebro śpiący na Puchatku mnie powalił :ryk:

I Przemo z tą nogą :lol:

Wydaje mi się, że Przemek wystawił rękę, ale teraz już nie jestem pewna. Ale raczej jest to ręka.

Amyszko, Benia jest bardzo podobna do Filipka, ale tylko z wyglądu, natomiast mój Kituś miał bardzo podobny charakter, i dlatego zawsze tak mnie wzruszają foty F. Bardzo mi Kitusia brakuje.

anita5 pisze:Wydaje mi się, że Przemek wystawił rękę, ale teraz już nie jestem pewna. Ale raczej jest to ręka.

........

Noga czy ręka - wygląda cudnie

anita5 pisze:Wydaje mi się, że Przemek wystawił rękę, ale teraz już nie jestem pewna. Ale raczej jest to ręka.

Amyszko, Benia jest bardzo podobna do Filipka, ale tylko z wyglądu, natomiast mój Kituś miał bardzo podobny charakter, i dlatego zawsze tak mnie wzruszają foty F. Bardzo mi Kitusia brakuje.

Wiem Anitko,wiem ... :1luvu:

Dziś akcja odrobaczanie. Już prawie wszystkie koty dostały dopyszcznie co trzeba, za wyjątkiem tych, które muszą dostać na kark. Jestem podrapana, a Mimi niemal przegryzła mi palec, ale ogólnie akcja jest PRAWIE udana.

Wczoraj wieczorem zbierałam maliny, które niesamowicie obrodziły, ale w tym deszczu zmieniają się szybko w miazgę. W krzakach opadła mnie przyroda, okropne ślimaki i różne takie, aż miałam gęsią skórę, ale trochę malin udało mi się zebrać, a trochę zjeść. Na koniec zauważyłam na liściu przepiękną żabę, czarno-zieloną, prześliczną, nie wiem, co to za gatunek, jeszcze tu takiej nie widziałam. Zielona soczyście, jak groszek.

Maliny - mniam, mniam

Maliny pyszne na pewno

A akcja odrobaczanie to nie lada wyzwanie. Jeśli dobrze idzie to super

Nie ma zbyt wielu dobrych wieści dziś.
Z Andrzejkiem źle :cry:

Kiwusia nie za bardzo... Coś jest nie tak, to pewne.

Auto się posypało bardziej niż myśleliśmy, i nie dość, że nie wiadomo, kiedy będzie sprawne, to jeszcze koszty ogromne. Martwi mnie to bardzo, ponieważ potrzebujemy auta m. in. do zrobienia niezbędnych rzeczy wokół kotów, a kasy, aby za to zapłacić.
Tym samym dochodzę do wniosku, że naprawdę nie stać nas już na tymczasy. Taka jest prawda.
Gdyby nie bazarek perfumowy Liwii_, to ja nie wiem, co by było.

Dobrą wieścią jest to, że Futbol jest cały i zdrowy. Od soboty go nie widzieliśmy, a jeszcze Tomek akurat w sobotę widział przejechanego bardzo podobnego kota... Wczoraj już byłam pewna, że to Futbol, bo nie przyszedł dokuczać ptasiej rodzince, która ma gniazdko pod okapem garażu, mimo, że słońce wychodziło - wtedy na bank Futbol się zjawiał na dachu i coś tam kombinował... A wczoraj nic. Kota nie ma. Za to dziś widziałam łachudrę. Jego mama Kicia też w super formie.

No i tyle. Wysmęciłam się.

kurcze z autem, no...
żeby miec jakieś w miarę pewne, takie co wytrzyma jazdy i nie będzie wymagało doładowania kasą...
i za koty kciuki i ciepłe myśli dla Was!