Tacie Bri-misie zawsze się podobały, a ostatnio palnął, że on to właściwie nie ma własnego kota 
jednak rozsądek zwyciężył nad urokiem tej koteczki (która faktycznie byłą do wzięcia 
)No nie wiem w sumie co by taka Gamisia zrobiła jakbyśmy z takim upominkiem wrócili
mnie po powrocie nawet nie pozwoliła się dotknąć i syczała na mnie przy każdym zbliżeniu 
jest bardzije spoęta niż gdyby sama wróciła z wystawy 
A pro po powrotów - ten skubany symulant Fenriś znowu całą drogę powrotną przespał nie roniąc ani kropelki ślinki 
a jak jechaliśmy na wystawę, to nie dość się obślinił jak mops, to jeszcze sobie rzygnął kolacją 
ostatnio 30 min na wystawę w W-wie dojechał obśliniony, że można była wykręcać i to mimo śliniaczka 
genialna po prostu - hit tego całego wyjazdu 
Piekne zdjecia 
i działają na niego łagodząco do tego stopnia, że dzisiaj potrafił w ciągu niecałej minuty na syczeć na mnie jak zaglądałam do niego od tyłu klatki po czym odwrócić się i z "uśmiechem" robić nosek w nosek przez siatkę z jakimś zaglądającym do niego brzdącem 
ale o tym za chwilę 
Ostatnie też biorę. 
)
