FFA Łódź 812+542 - nowy wątek, zapraszamy

Zrobiłam wydarzenie na FB
http://www.facebook.com/event.php?eid=180289142032412
Umieściłam też adres z FB w nowym wątku:
viewtopic.php?p=7669794#p7669794
Trzymam :ok:

annskr pisze:Podniosę na koniec dnia - w tym rumowisku zostało jedno pingwiniątko i pięć maluszków bez szans..

Proszę….

Proszę, niech ktoś pomoże! Mnie się też kiedyś wydawało, że nie dam rady, a teraz tymczasuję kociaki i dorosłe koty - to nie jest niemożliwe, tylko trzeba chcieć coś zrobić, chcieć pomóc. Te maluchy zginę bez pomocy. :cry:

annskr pisze:Chocianowicka

Potrzebny ktoś z tamtej okolicy do porobienia zdjęć i ogłoszeń pozostałym kotom, naprawdę wartoby je z tego miejsca wyadoptować - we wrzucaniu ogłoszeń w net pomożemy, o DT dla nich nawet nie proszę, wiem, co się dzieje - wakacje.

Annskr, ja mogę podjechać, porobić foty, ale dopiero po moim powrocie, 15

A może ktoś da radę wcześniej ? No i czy ten Pan wyraża zgodę, bo pisałaś, że zdjęcia robiłyście z ukrycia...

Podnoszę!

Pisałam

annskr pisze:Warzywniacek przy moim bloku (...) że na działkę przybłąkała się kotka (...)

Byli wczoraj u CC.
CC chciala dać narkozę, na szczęście na wszelki wypadek zajrzała pod ogon - kocurek wykastrowany.
Dostało mi się za wlaściwą ocenę płci, niesłusznie, bo przeciez stworka nawet nie widziałam :oops:

I nawet statystyki poprawć sobie nie mogę :cry:

Państwu różnicy nie zrobilo, będzie Pusiek, nie Pusia

Dziś lecą kupić siatkę na balkon.

Z Chocianowickiej też tylko jedna kotka zamiast trzech, szczegóły na dole strony tu viewtopic.php?f=1&t=129906

Dzisiejszy telefon - Czechosłowacka / Niciarniana, teren jakiejś firmy, cztery domowe kociaki przerzucone przez płot.

Bezsilność....

Prosiłam, by spróbowali we własnym zakresie znaleźć im domy, nie wiem, z jakim skutkiem, może nie odwiozą do schroniska, może jednak znajdą im domy..

nika28 pisze:Annskr, ja mogę podjechać, porobić foty, ale dopiero po moim powrocie, 15 A może ktoś da radę wcześniej ? No i czy ten Pan wyraża zgodę, bo pisałaś, że zdjęcia robiłyście z ukrycia...

Ok dzięki.
Ale może ktoś da radę wcześniej?

Znów potrzebna pomoc - tym razem tylko w pokryciu kosztów leczenia
Chory podwórzwy kocurek Tuwima, ma dziś trafić do lecznicy...

Czytam i nadal nie wiem co powiedziec

Mam w domu 3 psy (sunia z lasu, ktora mialam na DT poszla na DT do moich przyjaciol (moje psy nie dawaly jej spokoju a ona po przejsciach) i mam nadzieje, ze tam zostanie

bo oni i tak planowali "dopsic" sie) i zdecydowanie za duzo kotow (15 :oops:

)... Mimo znacznej powierzchni - tyle zwierzat to duzy problem i nie mam na mysli ogromnej ilosci jedzenia jaka codziennie serwuje ani ton zwirku - koty bija sie miedzy soba, a zdrowe sa zazdrosne o czas, ktory poswiecam chorym.

Chetnie bym wziela maluszki na DT - bo kociaki sa nie tylko slodkie ale i ŁATWE do wyadoptowania, ale obawiam sie moje dorosle, stesknione kontaktu z ludzmi i pieszczot (pracuje po 12h, mam 2 dzieci) dorosle koty beda lac maluchy... bo skoro sa tak zdesperowane, ze bija karmiona strzykawka i wymagajaca kroplowek kotke, to czemu nie pchajacego mi sie na kolana malucha ?

Po wakacjach, jesienia pewnie zaczna sie wyadoptowywac dorosle koty - bo teraz wszyscy chca maluchy - i wtedy mam nadzieje, ze bede moga pomoc bardziej... teraz moge zadeklarowac tylko, ze wespre finansowo DT, ktore wezmie te kociaki...

Miodaliku kochany, nie wolno Ci brać żadnego zwierzaka, dopóki nie wyadoptujesz tych, co masz. Każdy kolejny spowoduje lawinowe narastanie probemów i odzwyczajane się od kontaktu z człowiekiem

Na razie trzeba wysterylizować dorosłe koty - wydaje mi się, że gospodarz cały czas na miejscu, wyposażony w łapkę i dwa kontenery, przy kotach, które podobno bierze na ręce, nie powinien mieć problemu z ich złapaniem. Transport do i z lecznicy jest. Talony na sterylki są.
Wczoraj nie złapało się i nie pojechalo nic, nawet nie pytam dlaczego...
Boję się sytuacji, w której gospodarz nie stara się pomóc, bo kociaki zabierzemy, te, to pewnie i kolejne.

Na razie musimy zaplacić za sterylkę kotki z Ciechocinka - Abrakadabr@ posiała tam sterylkowe ziarenko, karmicielka ciachnęła.

Kociak ze szpitala, złapany przez Dorcię, wczoraj przyjechał (dzięki annskr! :1luvu:

) od Ań. Na razie siedzi w klatce, jest dzikawy, bardzo się boi, jeszcze brudna sierść, ale ładnie jadł, załatwiał się do kuwetki, spał (w kuwetce, ale potem już przeniósł się do łóżeczka) i nawet interesował się szalonymi zabawami pozostałych kociaków. Na szczęście reszta towarzystwa dzielnie zwalcza koci katar i własciwie jest już gotowa do adopcji :-)

Martwie się tylko, jak temu dzikawemu podam dziś antybiotyk w tabletce :twisted:

Moze wartos sproboac podac temu dzikuskowi tabletke w jedzeniu ? Cos mokrego, smakowitego + tabletka ? Ja tak czasami podawalam, zeby oszczedzic stresu i tym samym latwiej oswoic kociaki, nie zniechecac ich do mnie...

Też tak czasem podaję, szczególnie unidox, bo nie jest gorzki. To spora tabletka (podaję pół, ale jednak duże) i chyba gorzka... Ale może zaryzykuję, jak nie zje, to dopiero będę wmuszać