magradz pisze:Dla przypomnienia:
=========
Witam,
Przebywam w sanatorium w Sobieszewie. W remontowanej piwnicy budynku,
w którym czasowo zamieszkuję koczuje kotka-mama z małymi oraz dwa inne
koty (kocur i kotka). Kociaki mają ok.6-8tyg., jest ich 3-4 (nie wiem
dokładnie, bo uciekają na mój widok).Matka powoli przestaje ich
karmić, a maluchy dotąd były tam przez nikogo nie dokarmiane!!!
Dorosłe koty również, nawet w upał nie było miseczki wody. Jedyne czym
się żywią koty to breja- odpady, zlewki z kuchni wystawiane do śmieci
w wiadrze przez kucharki. Dodatkowo ,obawiam się,że mama-kotka ma
kolejną ruję... Sytuację odkryłam 3 dni temu,tuż po swoim przyjeździe.
W chwili obecnej ja dokarmiam koty i maluchy, ale ja wkrótce stąd
wyjadę i zacznie się dramat! Maluchy narażone są na olbrzymie
niebezpieczeństwo, bo w piwnicy przebywają robotnicy i same
niebezpieczne narzędzia. Nikt nie będzie dokarmiał kociaków- padną z
głodu! Bardzo proszę o pomoc w odłowieniu i sterylizacji/kastracji 3
dorosłych kotów (i wypuszczeniu do miejsca ich bytowania) oraz
odłowieniu maluchów. Niestety nie mam ze sobą klatki-łapki, podbieraka
, ani transportera.Nie wiem czy na terenie Gdańska lub okolicy działa
schronisko/fundacja nieodpłatnie sterylizująca koty. Jestem gotowa
pokryć koszt transportu, odrobaczenia. Mogę też zabrać jednego
malucha-tricolorkę na dt do W-wy i poszukać jej ds (nie mogę zatrzymać
żadnego, bo mam już 2 swoje koty i psa).Bardzo proszę o pomoc i pilny
kontakt, podaję także swój nr tel............ (mogę oddzwonić).Jestem
załamana bezradnością ...
Pozdrawiam,
===========
I drugi mail od tej samej pani:
==========
Niestety kolejne spacery powodują
odkrycie kolejnych nieszczęść... bardzo proszę o pomoc
dla kocurka ze zdjęcia. Spotkałam go wczoraj ( już spaceruję z torbą
kociego żarełka:) Bidulek bardzo cierpi, ma ogromny problem skórny
(alergia/pchły,świerzb? nie wiem co jeszcze).Drapie się niemiłosiernie
,kompletnie wydrapując futerko. To dziki kotek, ale podbiega na
wołanie i jest b. wygłodniały. Wokół jest jeszcze stadko:( Teraz to
dopiero mi ręce opadają... Ludzie tutaj kompletnie się tym nie
interesują. Proszę nie zignorujcie moich próśb o pomoc. Czekam
rozpaczliwie na każdy kontakt. I bardzo dziękuję za maila.
Pozdrawiam,
gosiu ja samochodu nie mam ale miejsc w klinice u dr kasprzyka jest aż 4

