MIKI
Była pierwsza.
I mimo, że to zołza - to właśnie ona zaszczepiła w nas miłość do kotów, pokazała, jakie to cudowne i fantastyczne stworzenia.
Koty podobały mi się zawsze, ale uważałam, że kot w domu to mało... "higieniczne" rozwiązanie... Przez 16 lat miałam psa i wiedziałam, że kiedyś znów będę go miała...
Kiedy sąsiadka na działce wyniosła półroczną wtedy Miki - pomyślałam, że w życiu nie widziałam brzydszego kota
Tż-et był zgoła innego zdania...
Pojechała z nami i oboje się w niej zakochaliśmy...
Nigdy nie była mega pieszczochem, ale nam zawsze pozwalała na czułości.
Mniej lub bardziej
Ma trudny charakter, ale jest też najbardziej krucha z moich kotów...
Ma słabą psychikę i bardzo łatwo ją zranić czy skrzywdzić...
Ufa tak naprawdę tylko nam i nigdy nie chciałabym zawieźć jej zaufania.
Rzadko przychodzi na pieszczoty, ale jak już przyjdzie - jestem przeszczęśliwa.
I po prawie 8 wspólnych latach uważam, że jest prześliczna
