No to teraz tak
Pojechaliśmy tam znów dać malcom jeść, wysiadamy maluchów nie ma

tylko matka jest. Szukam i nic. Nagle wychodzi jakiś pan okazuje się że to drugi dozorca i gadka z nim o kotach, on otwiera pomieszczenie, wchodzimy a tam 7malców
1.dziewczynka-czarno-biała (podrzucona)
2.chłopiec-czarno biały (podrzucony)
3.czarny-chłopak
4.dymny-dziewczynka
5.dymny-dziewczynka
6.dymny-chłopak
7.dymny-chłopak

wszystkie malce śpią w pudełku, patrzę obok żwirek w kuwecie

później drapak dla kotów taki mały, dalej suche i mokre jedzonko
I sprawa wygląda tak, wcześniej gadałam z jakimś facetem co sobie chyba żarty z nas robił
Teraz jest dobrze

maluchy są bezpieczne, na noc są w pomieszczeniu niedostępnym dla ludzi, przychodzą tam dziewczynki i bawią się z kotami(chyba dlatego są takie prol-ludzkie) (4mają ponoć już zaklepane domki) matka jak tylko przestanie karmić idzie do sterylki pan sam chciał ją ciachnąć, ale u nas drogooo 250zł

także powiedziałam, że się tym zajmę.
No i tak jutro trzy malce jadą do weta, mała podrzucona kotka(ma coś na języku, język jej wystaje z buźki

i widać jakąś nadżerkę, siwą, mam nadzieję, że to nic poważnego, drugi dymny chudzina, oraz trzecie czarno-biały.
Robiłam zdjecia ale żadne nie wyszły bo za ciemno w szopce było a nie wpadłam żeby je zabrać na zewnątrz,także jutro zrobię zdjęcia i pozostałem trójce będe szukać domów.
Te maluchy mają tam dobrze, i dawno nie spotkałam się z tak mądrym człowiekiem jak ten pan
Kotki będą pod moją kontrolą, będe je odwiedzać i pilnować.