
Weci nie potrafią go zdiagnozować. Białaczka jest ujemna. Są podejrzenia o hemobartonellozę lub chłoniaka.Kot regeneruje krew, która gdzieś znika. Kot słabnie. Wczoraj zwrócił większość convalescenta, którego podawałam cały wieczór. Zastanawiam się nad przetoczeniem krwi, ale wet mówi, że nie bardzo jest sens, jesli nie ma diagnozy. Wczoraj zmieniłam weta, lecz ona chciała znowu pobrać krew, a wyniki miała w ręku.

USG nie wykazało krwawień do jamy brzusznej. Kot nie robił kupy wczoraj ani dzisiaj, więc biegunka odpada.
Nie mam już pomysłów jak go ratować. Jak powiedziałam w domu, że chcę mu podać krew, to była awantura, że ratuję umierającego kota i tracę na darmo pieniądze.
Na Buraska już poszło 600 zł, przetoczenie krwi z badaniami kosztuje około 500 zł. Nie wiem czy jest sens jechać 60 km do MIkołowa. Jestem już taka zmęczona i zrezygnowana., Kot też osowiały i smutny.

Burasek w stresie ma dodatkowo ataki zblizone do padaczki, które go bardzo osłabiają. wczoraj miał aż 3 takie ataki. Dzisiaj spokojnie. proszę o rady!
