Króliki, kury i kaczki uratowane - uszate szukają domków

magdajedral pisze:
No i wielkim problemem jest pojenie. Nie mam szans na nalanie im czystej wody. Wiadra które tam stoją sa albo poprzewracane, albo za daleko i niczym nie sięgnę aby nalać do nich. A najpierw to trzeba wylać starą wodę, cuchnącą, w której to potopiły się inne kury....

a wrzucic tam jakiejs miski nie mozesz?tak zeby ja od siebie przez siatke napelniac?

Już próbowałam, ale jak wrzucałam to się odwróciła do góry dnem

Trochę zbyt gęste ogrodzenie jest aby to zrobić przez nie.

Obrazek

kaczki już bezpieczne w samochodzie u Pani z Tozu. Jadą do córki Pani na działkę. Obawiam się jednak, że na razie nie nadają się do transportu - są zbyt słabe. Są całe brudne w błocie, to jedyne co było na balkonie - BŁOTO!!!!!!! Zero jedzenia i wody!!!!!!!!!!! Kaczki na widok człowieka zaczęły kwakać, jak to Pani powiedziała "mają wolę życia" ale czy to wystarczy??? Muszą zostać odkarmione, są potwornie chude, nie mają piór, są łyse.....

Nie wiadomo nadal co z kurami. Urząd wypiął się na panią z TOZ i kobieta sama była po kaczki. Trudno oczekiwać aby sama łapała te kury. Tym bardziej, że nie ma tam możliwości normalnego wejścia bo facet zgubił klucz i twierdzi że dlatego nie wchodzi na to podwórko.

królików wczoraj też nie udało się wyłpać. Pan się zcwanił i zabrał wszystkie do domu. Nie mieliśmy nakazu od prokuratury (trwa to trochę :/), a komendant policji chyba też nie bardzo chce nam pomóc, bo nie wydał nakazu policyjnego (tak to się wszystko przeciągneło, dzwonienie po prokuratorach, centrum kryzysowym itp :/).

Dziś próbujemy wyciągnąc nakaz, ale podobno pan komendant jest bardzo zajęty i jeszcze przez kilka dni będzie, bo przyjmuje interesantów. Szlag by ich wszystkich trafił.

Na pewno zostały jeszcze cztery króle. Mam nadzieję, że może uda się coś wskórać na jutro, ale wladze nie bardzo z nami współpracują.

Przed chwila przejezdzalysmy tam z Tusinka. Przed domem stala policja a pana ktos przycholowal. Dodam ze ma zabrane prawko. I co? Policja wyszla i tyle.

Bylysmy tez nakarmic kury. Naliczylysmy 12 sztuk. A w piatek bylo ich ponad 20. Jedna lezy na wpol rodziobana. Wszedzie mnostwo kosci kurzych i pior.

Ta cala sytuacja z tym gosciem to jakas paranoka jest. Wciaz mysle o tych zamknietych krolikach..... Musial je zamknac w jakiejs klatce bo ta pani z Tozu dzisiaj tam byla i nie widziala ich. Chyba ze je powybijal.....

magdajedral pisze:Bylysmy tez nakarmic kury. Naliczylysmy 12 sztuk. A w piatek bylo ich ponad 20. Jedna lezy na wpol rodziobana. Wszedzie mnostwo kosci kurzych i pior.

straszne..

ta z tozu nie da rady wyciagnac kur?

jedyne co przychodzi mi do głowy to podkop pod bramą lub siatką i wsunięcie im czystej wody w płaskim naczyniu
brrr! aż ciary chodzą po plecach... i ta bezsilność...

Ten garnek można przyciagnać jakimś drutem. Albo przez ogrodzenie spuścić na sznurkach. Kury bez wody długo nie pożyją zwłaszcza w upale.

To się tylko tak łatwo mówi. Ja rzucam jedzenie i sp....am ile sił w nogach bo sie boję, że mnie kretyn dojrzy....

A. No tak..

Może to głupi pomysł - ale jakby tak im zrobić kałużę z czysta wodą? Wiem, że długo czysta ona nie będzie ale może się napiją. Lunąć im cały garnek przez siatkę czy coś? Może wężem ogrodowym?

Wczoraj nalalam troche wody w garnek ktory stal najblizej, dzisiaj tez mi sie udalo. Na dluzsza mete to nie wystarczy one musza byc szybko zabrane i odkarmione.

Śledzę wątek od początku.To niebywałe, naprawdę.Zwierzęta nadal są rzeczą , oczywiście dla niektórych :cry:

No wlasnie tez mnie to martwi. I niestety nadal nikt dzisiaj kur nie zabral bo nie ma komu.

Króliki, kury i kaczki uratowane - uszate szukają domków

Kto przegląda forum