Zaczynam rozumieć biblijną przypowieść o radości z odnalezionej owieczki przewyższającej radość z 99 pozostałych. Bo kiedy przychodzi się poprzytulać nie przylepiasta z natury Tasieńka, tylko ten mały, niezależny, dziki zbój, to serce mięknie w wyjątkowy sposób
Wiem coś o tym jak mój zbir księciunio hrabia z wieży szafowej okaże mi łaskę, zejdzie do plebsu i o la boga zaszczyci swą dupką na mym kolanku to jestem cała wniebowzięta i dziekuję za takie wyróznienie, miziam nawet jak z domu wyjść muszę, całuję w nosek a potem patrzę tęsknym wzrokiem jak nagle zniecierpliwiony panicz mnie "obuba" i opuści
tak, to jest niesamowite, takie małe "łaski" spływające na nas od kociaków u nas miesiąc miodowy sie skończył i Xelmo już nie przychodzi sie miziać, ani mnie nie budzi od razu jak otworzę oczy. to raczej ja go budze ostatnio..
U nas niedotykalski Hans coraz częściej domaga się mizianek. A nawet nie gryzie, gdy to my zaczynamy głaskanie. I za każdym razem tak wyglądamy Wygląda wiec na to, że Tycia dorasta i powoli pokazuje swą prawdziwą miziastą naturę
Kokietka (to jest naprawdę jedna z jej ulubionych póz!)
Halo halo, czy czyta nas przedstawiciel handlowy TOTW na Polskę? Mogę za odpowiednią opłatą udostępnić zdjęcie lśniącego futerka Tyciej jako żywej reklamy karmy
Tylko jej takiego wielkiego, zwiewnego kapelusza brak z takich, jak nosiła Hanka Bielicka Tyle, że Tycia bardziej jak Ordonówna ale kapelusz - mus! znowu mam dzień poza stylistyką, hmm