Jej historia? Chyba jest banalna. Miała dom, pewnie była kochana, może troszkę niezbyt uważnie (ma ogromnego świerzba), ale nie boi się ludzi. Z ufnością pozwala brać malucha. Dzieci pewnie cieszyły się z małych kotków w domu. Co powiedzieli rodzice po powrocie znad Odry, gdzie ją wyrzucili? "Kicia sobie poszła, ale weźmiemy innego kotka"? A może coś innego?
Jeszcze nie wiedzą, że to co zrobili - wróci do nich prędzej czy później...
Kotka w poniedziałek idzie na sterylkę, potem prawdopodobnie będzie mieszkać na działce. Szkoda trochę, ale małe są szanse, że ktoś ją przygarnie, kiedy wokół mnóstwo kociąt. Maluch wstępnie ma dom, ale na razie to wszystko nic pewnego.
Na działce będzie mieszkać w altance. Specjalnie dla niej właściciel zrobi wejście w drzwiach. Niestety nie może zabrać jej do domu, bo ma już koty. Ale tymczasem muszę porobić jakieś zdjęcia i ogłosić. Może jednak zdarzy się dla niej kolejny cud?


