... który to TŻ cały czas tkwił z Pasożytem na tych rybach, co to ja je (w obliczu braku spektakularnych efektów) opuściłam onegdaj demonstracyjnie.
Dzwonię i oczami wyobraźni już widzę tę erupcję silnych emocji, które to emocje natychmiast uaktywnią się u TŻ-a jak tylko usłyszy co się wydarzyło. I już, już prawie słyszę to "O Boże!", "o matko!", o jezusicku!" ... połączyło!
- No, to ja - mówię - A bo wiesz, ja tu jestem, no wiesz gdzie, w Eldorado. I właśnie znalazłam pocisk i czekam na policję. To wiesz, to dzwonię, żebyś wiedział, że ja tu jeszcze trochę pobędę.
I co? I nic! Nic, kurde, NIC.

Zamiast oczekiwanego przerażenia, empatycznego współodczuwania, chęci pomocy, wsparcia, przytulenia, słyszę "Tak. Aha, to dobrze" .
- No tak - ciągnę - ale mi nudno. Okrutnie. To wiesz co, może by tak Pasożyt przyszedł i posiedział ze mną, co? Bo tu jeszcze co najmniej z godzinę będę kwitnąć.
-Dobra - odpowiedział TŻ - to ja go wyślę.
Uff. Chociaż to, myślę, że jak umrę z nudów, to w towarzystwie , a nie jak ta sztacheta z płota wyrwana.
Siedzę. Nudy. Zbieram grzyby. Nudy.
Siedzę. Droga pusta. Nudy.
Siedzę... nagle! Jest! Jest, coś widać na horyzoncie.

Widzę! WIDZĘ POLICYJNY RADIOWÓZ!
Bóg istnieje. Trafili.
Radiowóz się zatrzymał, a z niego wysiedli (podaję w kolejności wysiadania

) : jeden policjant, jeden żołnierz i jeden ... mój syn
- A ty tu skąd? - pytam przybrawszy minę Bazyliszka(dla pewności).
- A bo szedłem do ciebie - odpowiada Pasożyt - i minął mnie radiowóz.
Co się okazało. Faktycznie szedł do mnie. No i minął go radiowóz. Jako, że tłumaczyłam drogę dość pokrętnie, policjant postanowił się upewnić, czy dobrze jadą. Zobaczył żywą istotę, to spytał :"dokąd prowadzi ta droga?" ,( licząc na odpowiedź, że "na Ś...").
Nic z tego. Takie numery to nie z naszym Pasożytem.

Pasożyt zatrzymał się, spojrzał otępiałym od nadmiaru słońca wzrokiem i wygłosił TEKST ROKU:
"Ta droga? Do lasu. A do pocisku, to tędy"

Czy muszę mówić jak bardzo zdębiał policjant?
- A ty skąd wiesz? - wydukał stróż prawa.
- A bo to moja mama znalazła. Ona zawsze coś znajdzie. A ja idę teraz do niej, bo się nudzi sama - odparł ze spokojem jaszczura Pasożyt.
- To wsiadaj. Popilotujesz.
I zabrali litościwie Pasożyta.
Dalej to już było normalnie - spisali, udzielili ustnej pochwały (tak, tak, zabers został pochwalony, że zgłosił, a nie zabrał do domu, nie wrzucił do ogniska, nie próbował rozbić młotkiem, nie usiłował sprzedać w skupie złomu, nie wysadził się w powietrze

) i ... zmienili mnie "na stanowisku Przy Kijaszku z Chusteczką Higieniczną". dlaczego? Bo, oczywiście, mi ... nie uwierzyli i ... nie zabrali ciężarówy z piachem. A ja jednak miałam rację

Finał całego zajścia był całkiem sympatyczny. kiedy wracałam z Pasożytem przez las, zadzwonił komendant z Drawska. Ten sam, który wcześniej na mnie nawrzeszczał.
Zadzwonił ... z przeprosinami.
Już wiem do czego służy komórka w lesie
