pisząc to mam łzy w oczach ale przez parę miesięcy myślenia co z tym wszystkim zrobić, opadają mi ręce i jestem niemal bez wdechu, pełna za to
bezradności.
2 i pół roku temu kupiłam kotkę, która jest piękną białą kulką ( w typie rasy syberysjkiej), 2 lata temu dołączyła do niej zwykła czarna dachówka. I tak
sobie żyłyśmy szczęśliwie. Niestety biała kotka zaczęła podsikiwać wszędzie, nie pomogło na to nic - aerozole odstraszające, wiatraczki z kocimi
hormonami szczęścia, system nagród gdy załatwiała się do kuwety, sterylizacja, spryskiwanie miejsc zapachami cytrusowymi... Obecnie kota ma gdzieś
kuwetę i jej ulubionym miejscem do załatwiania się jest salon. Z drugą kotką (też po sterylizacji) nie ma takiego problemu. Korzystałam też z opinii
psychologa od zwierząt i w takiej sytuacji najlepsze byłoby rozdzielenie kotek, aby młodsza (dachówka) nie przejęła nawyków od starszej, która poniekąd
jej matkowała a także, by wyeliminować ten nawyk u białej... To tak w skrócie. Dodam jeszcze, że biała kotka, kiedy jest w zupełnie nowym miejscu
(np wyjazd wakacyjny) załatwia się grzecznie tam, gdzie ma, ale jak tylko poczuje się pewniej jest "zabawa"...
Pomijając zasikane mieszkanie, wszystko było dobrze. Miały tu 80 metrów do biegania, własne kąty. Niestety, zmieniła się też moja sytuacja...
Do końca lipca muszę się przeprowadzić do mieszkania 35m, gdzie właściciele nie zgadzają się na zwierzęta. Mieszkanie musi być to, proszę nie pytajcie
dlaczego. Nie wyobrażam sobie oddać kotów do schroniska... Po prostu nie mogłabym.
Jestem w kropce. Nie mam komu oddać kotek, muszę je rozdzielić. Wiem, że dla nich to będzie ciężkie ale bardzo boję się o białą kotę i jej zachowania,
to podsikiwanie. Jest duża szansa, że z czystą nową kuwetą, nowymi ludźmi, nowym otoczeniem zacznie się tam załatwiać... Ale jeżeli nie, to co jak ci ludzie
ją uderzą w złości? Albo oni oddadzą do schroniska? Przecież to będzie koszmar... Wiem, że biała kota ze względu na swój wygląd (jak biały puchaty miś,
obecnie na lato wygolony) powinna znaleźć domek szybko... Jest towarzyska, lubi być głaskana i lubi zabawy z ludźmi. Ma trochę taki swój swiat, chyba
bardziej kolorowy od naszego...
Czarna kotka jest dachowcem, jej będzie znaleźć dom o wiele gorzej. Nie cierpi zostawać sama, jest płochliwa... Ale jak zaufa, przychodzi cały czas żeby
się łasić, bawić. Uwielbia wszystko co szeleści. Dzisiaj rano przyszła jak spałam jeszcze i mokrym nosem dotykała mi policzka żeby obudzić, jak zobaczyła
że otwieram oczy zaczęła mruczeć. I jak ja mam ją oddać...

Nie wiem, naprawdę nie wiem co mam robić. Nie wyobrażam sobie oddania ich, ale wiem, że dla białej (która kocha wszystkich i wszystko, więc okres
adaptacyjny też będzie mimo wszystko mniej bolesny... ech.. ) to będzie nawet wskazane ze względu na sikanie... Ten problem jest od ponad roku, półtora
i uwierzcie mi, że naprawdę ciężko jest żyć gdy co dzień zasikiwane są ubrania, łóżka, kanapy, podłoga... A ją to bawi.
Nie wiem jak znaleźć opiekunów, jak to wszystko rozwiązać... Po prostu mam mętlik w głowie...
Na pewno mogłabym opłacać utrzymanie kotek... Ale czy to coś da?
Bardzo proszę o pomoc, jakieś rady...
Przepraszam, jeżeli umieściłam to w złym dziale..
zedytowałam informacje o rasie