Moderator: Estraven
Gibutkowa pisze:JA bym swojego kota takiemu zabiegowi nie poddała, a moje koty są dla mnie ważniejsze niż ja. Nawet u ludzi się go baaardzo poważnie rozważa i wiem co piszę, niestety miałam wątpliwą przyjemność znalezienia się w klinice gdzie wykonuje się takie zabiegi u dzieci i nawet w bardzo poważnych przypadkach rozważa się wszystkie za i przeciw oraz ryzyko. I nie chodzi o "wielkość dziurki" ale jak kot drgnie choćby przy takim zabiegu nawet w uśpieniu to może być po nim. Warto?
asia2 pisze:ja wiem o czym piszę. Możliwy spory ból po zabiegu , no i narkoza.
Nie bez powodu PCR ze szpiku wykonuje się najcześciej u biedaków w bardzo kontrowersyjnym momencie. Np. gdy kot ma objawy ostrej wiremii a wyniki testów negatywne i istnieje wtedy podejrzenie białaczki szpikowej. Nie wiadomo jak leczyć, jakie leki podać i jak się odnieść do objawów chorobowych. Tu nie ma nic. Drugi test ujemny.
Gibutkowa pisze:A ile taka faza latentna trwa? To jest chyba jakiś konkretny okres od wniknięcia wirusa do organizmu.
Osobiście bym się bała badania szpiku - ale to moje prywatne zdanie. Więcej mam przeciw niż za.
Jana pisze:W fazie latentnej wirusa nie ma we krwi, ale jest w szpiku, wtedy PCR z krwi będzie ujemny, ale jeśli wirus siedzi "uśpiony" w szpiku, to może się uaktywnić w przyszłości. Dlatego tylko badanie szpiku uznaje się za dające pewność.
Zofia&Sasza pisze:Jana pisze:W fazie latentnej wirusa nie ma we krwi, ale jest w szpiku, wtedy PCR z krwi będzie ujemny, ale jeśli wirus siedzi "uśpiony" w szpiku, to może się uaktywnić w przyszłości. Dlatego tylko badanie szpiku uznaje się za dające pewność.
Dzięki, Jana
Odpowiem krótko - w dalszym postępowaniu mamy zamiar kierować się wskazaniami lekarza weterynarii. Jeśli macie ochotę nadal prowadzić tu dyskusję - proszę bardzo, be my guest.![]()
Jedyną osobą, która jest IMO uprawniona do współdecydowania o diagnostyce jest krzysiekbolo jako jeden ze sponsorów. EOT
Agn pisze:Nie mam zamiaru polemizować z Waszymi/Twoimi decyzjami odnośnie postępowania z kotem.
Zastanawia mnie tylko, czy zdajecie/zdajesz sobie sprawę z konsekwencji swojego postępowania.
Bo w myśl przyjętej zasady, że PCR ze szpiku da pewność co do statusu epidemiologicznego tej kotki, należałoby być konsekwentnym. Bo jeśli test wyjdzie dodatni, kotka pozostanie w klatce, gdyż może stanowić zagrożenie dla innych kotów. Jeśli zaś wyjdzie ujemny - też powinna pozostać w klatce, bo wówczas inne koty mogą stanowić dla niej zagrożenie, bo ich status epidemiologiczny nie jest pewny [przecież nie miały wszystkie robionego testu PCR ze szpiku].
To tyle w kwestii 'poprawności metodycznej' i wymuszonego wymogu robienia testów na wejściu nowym kotom.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Doris2 i 49 gości