Nawet mi się nie chce opisywać tych epitetów które usłyszałam w tej lecznicy. Przerażenie ogarnia mnie tylko jak jak pomyślę, że oni niby leczą zwierzęta. Wstręt z jakim wetka popatrzyła w karton mnie zmroził. Zero uczyć, zero empatii
Stwierdziłam dziś, że nie będę więcej chodziła na to podwórko, nie będę dokarmiała tych kotów, bo mentalnie nie jestem w stanie zbierać kolejne kociaki z asfaltu

Ponadto kociaki są w bardzo złej formie, Zołza ich już nie chce. Odgania je, a one nie za bardzo chcą jeść to co się im przynosi. Zazwyczaj przy miseczkach z jedzeniem widzę gołębie i sroki, a nie kociaki.

To maluszek, którego już nie ma.

A tu jeszcze z rodzeństwem, które czeka na taki sam los
Cztery kociaki z ub. roku nadal siedzą pod wanną w łazience. Nikt ich nie chce, nie miały szans się oswoić. Żyją, ale czy mają szansę na własne domki ?
Brzózka pewno spędzi resztę życia w klatce. Nie jest ani długowłosa, ani syjamowata, ani nawet kolorowa. Czy taki kot może kogoś zainteresować ?
Do tej pory zazwyczaj same z Adą brałyśmy koty w takich przypadkach, nie zastanawiając się co będzie dalej. Jednak nasze domy nie są z gumy i dawno przekroczyłyśmy ilość, która pozwala nam normalnie żyć
