[quote]
Panna Lili odwiedziła dzisiaj wet. Żanetę. Małej pobrano krew, żeby sprawdzić czy po przejściu na karmę weterynaryjną poprawiły się parametry nerkowe.
Podczas podróży na os. Lecha było spokojnie, za to droga powrotna to koszmar. Nie, nie chodzi o Lili. Gdyby nie to, że szybko uciekliśmy przywleklibyśmy do domu zgraję starszych pań i dzieci, bo wszyscy chcieli głaskać 'grzecznego kotusia'.
Po przyjściu do domu Lili pochłonęła karmę, bo badanie krwi na czczo (oprawcy!) i zasnęła odreagowując tłum tramwajowych macaczy.
A to mi skojarzyło pomysł amerykański - wyprowadzanie psów i kotów w t-shirtach z napisem 'adoptuj mnie'. Może jeżdżenie środkami komunikacji miejskiej od pętli do pętli z takim kotem by pomogło

)))