Naprawdę nie wiem kiedy założę nowy wątek...
Przedwczoraj miałam niezłą przeprawę z królikiem. Biała się zatkała. Odmówiła w trybie natychmiastowym jedzenia i udawała, że zaraz umrze. Dostała leki i masowałam brzuszek. W trakcie kolejnej sesji masaży wymacałam coś w króliku. Myślałam sobie: `nerka, w końcu królik też musi mieć nerki`. Ale po obmacaniu tej
niby-nerki Biała koniecznie chciała wrócić do klatki. No i wykupkała coś wielkiego - akuratnie w rozmiarach i kształcie owej
niby-nerki. A potem... cudownie, w jednej chwili - ozdrowiała. Zaczęła jeść, pić, czyścić się i... wypróżniać.
Króliki dość spektakularnie się przytykają jak widać.
Dziś był dzień aprowizacyjny.
Pojechałam po 150kg wiórów [na ok. miesiąc powinno starczyć], do apteki po zamówione i odłożone leki.
Zahaczając po drodze o schronisko...
Wysyp kociąt dotknął oczywiście i Toruń. Zabrałam trójkę najmłodszych ok. 5-6 tygodniowych.

- chłopczyk, 5tyg. podrzucony pod schroniskową bramę. Na fotce tego nie widać, ale martwią mnie jego proporcje - dziwny kształt głowy, głowa za duża w stosunku do tułowia [dysproporcja większa niż u kociaków zwykle]. Zabrałam je najedzone ze schroniska, więc ważenie średnio miarodajne, ale mały waży 483g - jest chudziutki i drobniutki.

- dziewuszka, 6 tyg. przyniesiona do schroniska przede wszystkim w celu obserwacji. Obserwacji pod kątem... wścieklizny

, bo... podrapała pana, który ją łapał. Dziś właśnie jej się owa
obserwacja skończyła. Waga - 648g.

- chłopczyk, 5 tyg. przyniesiony do schroniska jako znaleziony na ulicy. Może ten przedłużony włos mu zostanie. Może... Na razie wygląda dość upiornie, czego na fotach nie widać - ma rozdęty brzuchol i cienkie chude łapinki. Waga - 563g.
Maluchy wychlapane środkiem do owady
współtowarzyszące. Pcheł nie widać [mogły się jeszcze nie ulęgnąć], ale widać trombicule. Dostały też Caniserin.
Zwiedzają łazienkę.