
Muszę przeprowadzic bardzo poważną męską rozmowę z Rudym i z Jaśkiem na temat używania laptopa. Dużo się od nich uczę o uruchamianiu różnych funkcji i przełączaniu klawiatury na cyrylicę, ale dzisiaj to już przesadzili. Wprowadzili zmiany w oprogramowaniu i mało nie wyczyścili twardego dysku. Zorientowałam się w ostatniej chwili, kiedy Jaśkowa łapinka wisiała tuż nad ostatnim "zatwierdź".
To, że wczoraj wieczorem wykasowali mi długiego, mozolnie pisanego posta o Myszolu i wyłączyli komputer, to małe piwo.
Izka częśc już napisała - o zapachach i wychowaniu w pracowni

Jeszcze mam inne "podejrzenie". Myszolek był od malutkiego dokarmiany butlą i nosiłam go ze sobą tam i nazad cały czas. A w domu zajmowała się nim Niusia - myła go, przytulała, spała z nim. Niuśka mieszka w nowej pracowni, a Myszol, jak ją wczoraj zobaczył, to się wyraźnie ucieszył. Po kolacji podleciał od razu do niej, nadstawił pyszczek po buziaka i zaczął się układac do snu na Niusiowym legowisku.
Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby to chodziło o Niusię.
Ałła po wczorajszym zastrzyku nie ma już żadnych sensacji i dzisiaj znowu pięknie i głośno zjadła śniadanko
