Kociaki z klinik już w swoich DS :)

przykro mi

Bardzo mi przykro...[']

Przykro mi

[*]

Agnieszka nie obwiniaj się. Zrobiłaś dla maluchów baaaardzo dużo. I za to ogromne dzięki.

biedny malutek

Agnieszka przytulam.

Chciałam powiedzieć, że ostatni z malutków ma się całkiem nieźle i jest już u kura94. Poluję teraz na babycata suchego dla niego.

Jako że ostatnio jest wesoło-dostałam wiadomość, że kotka z klinik została znaleziona martwa w klatce. Lekarz, który został powiadomiony, że kotka nie żyje zdziwił się, że tu w ogóle są jakieś koty. Prawie na pewno nie zabrał kotki na sekcję.
Nie było dzisiaj lekarza prowadzącego, ba był w ogóle tylko 1 z lekarzy, więc niczego się nie dowiedziałam.
Maluchy to już nie takie maluchy, mają ponad 2 miesiące, mają apetyt i pełno energii. Przeniosłam je dzisiaj do większej klatki, w poniedziałek pojadę i porozmawiam z lekarzem co on zamierza dalej zrobić w ich sprawie.

może jej nie karmili wcale, skoro byli zdziwieni, ze jest tam kot.

Szkoda mi jej, bo to był naprawdę super kot. Dzisiaj doktor W. również był zdziwiony o jakich kociętach ja mówię.
A propos jedzenia-kociaki mają pudełko kitikata-nie wiem jakim cudem mają to zjeść. Zawiozłam im jedzenie na weekend, nie wiem kto jest odpowiedzialny za kupno dla nich jedzenia, bo ja też po ostatnich wycieczkach do wetów bez kasy. Szlag mnie trafia.

A jak zawieziesz jedzenie, to ktoś im to da???

Tam teoretycznie codziennie 3 razy dziennie mają dyżur ludzie z sekcji internistycznej-oprócz kociaków są tam jeszcze psy do nakarmienia i wyprowadzenia, więc chociaż rano i wieczorem ktoś tam się zjawia łaskawie. Dostaną jeść, po prostu jak tam za 2 dni pojadę to będą nieumyte i brudna kuweta

.Nie dam rady pojechać w weekend, dopiero w poniedziałek.

Agnieszka, może jestem dzisiaj upierdliwa, ale wytłumacz mi jak to jest:
umarła kota niepostrzeżenie - nikt nie widział, nie wiedział. A teraz okazuje się, ze tam codziennie ktoś jest 2 razy dziennie.

Pytam, bo nie problem kupić to jedzenie, ale czy one to jedzenie zjedzą???

Ktoś tam jest rano i wieczorem-koleżanka znalazła ją w południe i ona dopiero co umarła. To że nikt nic nie wie tyczy się lekarzy-oni chyba ze sobą nie rozmawiają, bo że nie wchodzą do pomieszczenia ze zwierzętami jestem pewna.
Tam trzeba chyba zrobić rozróbę-ja nie mogę, bo jeśli uda mi się utrzymać na studiach to będę mieć z tymi ludźmi zajęcia i egzaminy potem, więc w poniedziałek pójdę porozmawiać z lekarzem, który jest wpisany jako prowadzący.

prześlij mi dane do konta swojego.

Pozwólcie.
Dla Grażyny [*]
http://www.youtube.com/watch?v=1MOkUwbA ... re=related

Dla mnie to, co piszesz o tej klinice jest skandaliczne

Mimo egzaminów powinnaś być upierdliwa i przypominać wszystkim o kotach, które tam są, żeby nie umarły z zaniedbania.

Właśnie wróciłam z klinik i wszystko mi opadło.

Oczywiście kuweta okropnie brudna, widać że przez 2 dni nie była sprzątana. Mokre jedzenie, które przyniosłam, zniknęło, więc mam nadzieję, że kocięta zostały nakarmione. Przyniosłam im kurczaka z ryżem, rzuciły się na to. Potem wyniosłam je na słońce, bo tam gdzie są, światło nie dociera.
Lekarza prowadzącego spotkałam przypadkiem wychodząc (wcześniej uzyskałam informację, że zszedł z 12 godz dyżuru i może będzie ok. 19). Stwierdził, że koty są jeszcze za małe na jakiekolwiek zabiegi typu odrobaczanie (urodziły się 10 kwietnia). Po moim stwierdzeniu, że mają już 2,5 miesiąca zdziwił się i powiedział, że dzisiaj zostaną odrobaczone. Wysłuchałam też jak to ciężko jest znaleźć im dom-szkoda że nie mają ogłoszeń. Kotka nie miała zrobionej sekcji.

Pożyczę aparat, pojadę jutro zrobić im zdjęcia i będzie trzeba siąść nad ogłoszeniami, bo ku zdziwieniu pana doktora samo się nie zrobi.