Będąc na imprezie w Łazach niedaleko Krakowa znalazłyśmy z koleżanką coś takiego: tricolorkę z lekko przedłużanym włosem.

Wygłodzona i wychudzona, najpierw wyskoczyła nam "prosto w twarz" ze śmietnika, a potem kręciła się przy ognisku i zajadała rzucaną kiełbasą. Przy bliższym kontakcie okazało się, że futro ma w bardzo złym stanie, oczywiście multum kleszczy, strupy pod szyją i chyba wygryzioną z boku ranę. Kotka trochę utykała, nie dało jej się złapać, ale podeszła na tyle blisko, że dała się pogłaskać jednym palcem po główce

Dzisiaj pojechałyśmy ją łapać, udało nam się dowiedzieć, że kotka nie ma młodych, jest generalnie bezdomna, żyje przy schronisku PTSM, gdzie bytuje w śmietniku i żywi się tym co jej wyrzucą, a także że jakiś czas temu została pogryziona przez kuny.
Wygłodzone to to było strasznie, za Animondą prawie podchodziło do ręki, ale szybkie i sprytne również: 3 razy było w klatce łapce, raz w transporterze, raz na rękach i nie udało nam się przywieźć do Krakowa

Natomiast wygląda nam na to, że tricolorka ma... jądra

Czy ktoś z Was spotkał się z kocurem tricolorem?
A może nam się wydaje i coś mu wyblakło, ale raczej są to trzy kolory, biały, rudy i czarny

Jutro powtórka z rozrywki, spróbujemy wpaść na patenty, na które kot jeszcze nie wpadł...
Kot ma zapewniony DT u Pieczarki, pojedzie na przegląd do weta (jak się złapie


Jutro postaram się zrobić bazarek dla kociucha, jest deklaracja pierwszej wpłaty od osoby z forum, ale nie wiadomo ile wyniesie leczenie... Więc możliwe, że wątek będzie miał charakter bazarkowo-żebraczy...
Ja niestety w przyszłym tygodniu wyjeżdżam za granicę i będę musiała zostawić sprawę na głowie dziewczyn...
