Nastusia przechodzi samą siebie.Wczoraj nie bacząc na Kajkę wlazła do wyrka i spała cała noc przytulona do mnie i do niej.Czarny terminator z pełnego zdziwka nie miał sił protestować.Czystą bezczelność postanowiła zignorować.Inaczej musiałaby zabic

Bo taka "zniewaga krwi wymaga"
Oczko Nastki lepiej.Widać jeszcze zamglenie ale malutkie.Chyba jej tak zostanie. Jest rozumna i śliczna.Na końcach uszek ma malutkie chwościki a usteczka czarne ,takie "w ciup". Jak siedzi i patrzy to robi wrażenie słuchającej dokładnie, skupionej na słowie.Nie spuszcza oczek tylko szuka kontaktu. Grubaśna jest i tyle. Nie przepuści misce. szaleje jak młody kociak,bawi sie wszystkim i strasznie gada.Bardzo odgłosami

Tulisia przypomina.
Igiełki tupią jak stado podkutych kociąt. Najlepiej to
słychować o 3 rano. Jak one szaleją, ile mają życia i radości w sobie. Igunia bardzo się zmieniła.Nie jest taka zastrachana.Odkryła wczoraj firanki i zasłonki.A raczej radochę z bujania się na nich. Nie ustępuje pola w zabawie Ignasiowi. A ten to ma wiatraczek w pupinie. Tylko fruwa. Oboje odkryli przyjemność wspólnego posiłkowania z...TZ-tem. Mnie omijają do jego talerza pchają się.Taka tradycja
Nastka pięknie korzysta z drapaka.Śmiesznie to wygląda jak się wyciąga i przykleja brzuszysko do rolki.Jak nadmuchana żabka.Ach, ten brzuszek

Igunia zaraz biegnie i robi to samo po drugiej stronie. Małpka mała. Ignaś trzyma z Biskiem.Bo Bisek nie dorósł do wieku i pokaźnej postawy. Może to długie choroby spowodowały,że jest nadal malutkim koteckiem.Nie miał kiedy życia zażywać.
Rudy jęczący nie pokazuje się już tydzień. Mała i grafit są.Zawsze mocno głodni. Może łajdaczyna dba bym miała za czym ganiać.Małym,w chodliwym rudym i miziatym.
Kotka co urodziła wygląda lepiej.Antybiotyk pomaga.Trzeba ją pilnować bo potrafi wypluć. Ile nereczek idzie by cholera porcję połknęła.Chyba robi to specjalnie

. Mała buro-biała oswaja się na siłę. Nie pomaga ignorowanie i obojętna postawa.Martwi mnie to bardzo. Biało-bury sekutnik jest codziennie.Oczy fatalne, chudy. Czeka pod samochodem na mej drodze i połyka jedzenie w zastraszającym tempie.Nie gryzie tylko pochłania.Mimo pełnej gęby fuczy na mnie.Więc nie ma wątpliwości,ze to on. Też dałam mu Unidox.Musze mu gara pilnować bo inne się zwiedziały o karmiącym przystanku.Wyjadają mu i lecą na kolejny.I tak do upadłego.Czekam aż na mieście się pokażą

Gdzie on był?!Może inne też sie pokażą?Te zaginione? Przyjdą chłody i na ciepłe gary przylecą.