Daina - dobra starość w kochającym domu. Odeszła.

No to mam nadzieję obowiązkowo będzie :mrgreen:

Ale ja nie jadę z aparatem fotograficznym tylko z wiertarką :mrgreen:

No może nam Kotika zdjątka porobi :roll:

Mam ważną wiadomość dla wszystkich: Daina została matką.

Dodam bardzo dobrą matką. :1luvu:

Maluch robi z nią co chce.

Ssie ją kiedy chce, liże po uszkach i nosie, pozwala Dainie się wylizywać,
Bawi się jej ogonem, jej nóżką i totalnie wchodzi jej na głowę.

Świadkiem Fanszeta, no i będą fotki, mam nadzieję, że dziś.

?

dagmara-olga pisze:8O ?

nie dziw sie :ryk:

to na pewno nie jej maluch tylko jakis przygarniety tymczasowicz przeciez diana jest po sterylce :mrgreen:

to przecież wiem, ciekawość mnie zżera!

ciekawe co z reszta kotow na polach ile ich jest?

No tak, my paznokcie ogryzamy, a Kotika nas w niepewności trzyma.

Fanszeta pisze:Ale ja nie jadę z aparatem fotograficznym tylko z wiertarką No może nam Kotika zdjątka porobi

Jak to z wiertarką

Te koty są niewinne !!! :kotek:

gerardbutler pisze:
dagmara-olga pisze:8O ?

nie dziw sie to na pewno nie jej maluch tylko jakis przygarniety tymczasowicz przeciez diana jest po sterylce

Jakie te ciotki domyślackie są. :lol:

Dziecko Dainy to rzeczywiście inny tymczas, z tego wątku: viewtopic.php?f=13&t=128781

Jest bardzo malusi 400 g. ale codzienne wizyty u weta dały rezultaty.
Oczka, które były całkiem sklejone ropą, teraz są krągłe i niebieskie, jeszcze niewybarwione.
Daina została jego zastępczą matką, bo bardzo tego chciała.

Ona jednak traktuje ją jako jeszcze małego dzidziusia, a Zue, bo tak mała ma na imię,
szuka bardziej partnera do zabawy lub łobuzowania bardziej.
Kocha jednak swoją przyszywaną mamę, bo jak już nasyci się zabawą, to liże mamie uszka. :1luvu:

A tak normalnie wchodzi jej na głowę. Daję kilka fotek, nie są najlepsze, bo Zue
mimo odrobaczania ma robaki w pupie i nie usiedzi chwili spokojnie, złośnica jedna.

Te zgrabne kolana należą do Fanszety, która przyjechała z wiertarką, ale krzywdy kotom nie zrobiła. :wink:

Daina ostatnio miałą miejszy apetyt i zrobiła się nieruchawa,
a ponieważ nie byłam pewna czy to kaftanikowy stres,
czy jednak jej coś dolega, byliśmy u wetki.
Wetka przedłużyła jej kurację antybiotykową,
ale temperatura w normie, osłuchanie się nie odbyło,
z powodu zbyt głośnego mruczando.
Daina to chyba jedyny kot, który nie ma nic przeciw
mierzeniu temperatury, w sposób chyba niezbyt przyjemny. :wink:

Zastrzyków Daina w ogóle zdaje sie nie zauważać, to tylko ukłucie.

Tak więc mama Daina razem z córeczką Zue codziennie maszerują do weta na zastrzyk.

Marzy mi się jak już wszystko będzie oki zaszczepienie Dainy.
Spróbujemy coś na bazarek wystawić.

A jednak się martwię Dainą.
Niby wszystko w normie, ale jak teraz zdjęłam jej kaftanik,
to ona nadal leży na poduszce i w ogóle nie próbuje gdzieś pójść
i jedzonko nie zjedzone, leży w miseczce.

poczekaj, może to chwilowe, podsuń coś.. jakiś serek biały czy smakołyk.

Ciekawe, czy z Dainą trochę lepiej? Ona jest przepiękna i ma wspaniały charakter. A cioteczki tak mało się zachwycają jej śliczną mordką i kubraczkiem

czekają na wieści :-)

Daina - dobra starość w kochającym domu. Odeszła.

Kto przegląda forum