RZESZÓW-sterylki,kastracje i inne "rewelacje" :/

Trzymam za złapanie kotki :ok:

Dzielna jesteś kobita, dasz radę :-)

Takie akcje to nie zabawa, dobrze, że Krówek w porządku. Na kolejne przyjdzie czas, będzie OK :ok:

To Krówek, kiedy go pierwszy raz zobaczyłam przez swoje okno:

Jeszcze z jajcami i "strzelał" po krzaczorach :lol:

Od wczoraj bez jajec. O ile wczoraj zdarzało mu się przy transporcie z lecznicy syknąć złowrogo, to od siedzenia w piwnicy - spokojny, grzeczny, zrezygnowany; biedak pewnie myśli, że już nigdy z klatki nie wyjdzie. :roll:

Ale dzisiaj, po 21:00 pewnie takiego da szusa przy wypuszczaniu, że zobaczę tylko mignięcie czarno-białe przed oczami :mrgreen:

Tak sobie siedzi w klatce jeszcze

:

Krówek wypuszczony :!:

Ale ulga... Od razu poznał swój teren. Zaraz mi chyba nerwy puszczą :roll:

Po ikonkach widać, że jakieś strasznie sprzeczne uczucia Tobą targają, czyżbyśmy jechały na jednym wózku psychicznym ?

jasdor pisze:Po ikonkach widać, że jakieś strasznie sprzeczne uczucia Tobą targają, czyżbyśmy jechały na jednym wózku psychicznym ?

Zdecydowanie tak :roll:

Zaznaczę

Witamy Kraków :ok:

Kochane miasto, i ile moich kotów tam jest :1luvu:

Do Rzeszowa mam sentyment :1luvu:

No i bywam tam, więc będę podglądać Wasze sprawy na wątku :ok:

brązowobiali pisze:Zaznaczę

O jaaaaaaaaaaaaa -> Kurdwanów!!!

Toż to ja tam znam nieco :ryk:

No i Dobranoc

Zmęczonam i prawie konam... :roll:

Beata - szacun

Fajny pomysł z tymi kuwetami pod klatką - Twój patent?

Aniu, a coś Ty - patent p. Bogusi i p. Krysi :ok:

Szejbal pisze:
Alyaa pisze:A jak tam kotka w ciąży?

Kotki w ciąży na razie nie można łapać. Trzeba wyczaić, gdzie ona ma jakieś swoje bezdomne "lokum" Ogólnie jest z nią problem i nie wiemy, co robić Od kilku lat ona musi rodzić martwe te kociaki albo od razu po porodzie umierają, straszna sprawa.

Szejbal pisze:
wania71 pisze:Moim zdaniem, należy ją wysterylizować, ciąża, jest ogromnym obciążeniem dla niedożywionej, starej kotki.

Waniu, jest, ona może się równie dobrze wykończyć podczas sterylki, jak i już teraz. Bardzo źle wygląda Do klatki-łapki nie wejdzie, jeśli gdzieś indziej będzie miała jedzenie. 2 pie**olnięte panie sąsiadki nie przestaną na pewno wyrzucać jedzenia na czas łapania. No i ja nie dałabym rady jej przechowywać w piwnicy u siebie. Bo co innego kocur, który może siedzieć 2 dni sam i tylko 2 razy dziennie mu przyniosę wodę i jedzenie, a tę kotkę cały czas trzeba by było doglądać....

U nas na osiedlu była taka kotusia Skarpetka, siostra Hrabiego. Miała białaczkę, tak jak i Hrabuś zresztą. Jej kociątka najpierw bardzo wcześnie umierały, a później było tak, że miała już tylko poronienia :-(

Kicia została w końcu wysterylizowana - żyła jeszcze rok, we względnym komforcie.
Gdyby miała dom, pożyłaby dłużej, niestety na podwórku nie miała szans...
Przyszła do nas po pomoc, słaniając się na łapkach, dała się wziąć na ręce i zanieść do lecznicy. Tam dostała kroplówkę, została położona na poduszce elektrycznej. Wieczorem jeszcze coś zjadła, była ożywiona. Rano, gdy do niej przyszłam - umierała i nic się już nie dało zrobić. Miała ok. 10 lat.

Kolejna "rewelacja". Przy ul. Langiewicza 1, za kamienicą jest stado kotów bezdomnych. Jakaś pani dokarmia, głównie z okna. Lokatorzy narzekają na smród. Tylko że ta karmicielka wyrzuca jedzenie przez okno tym kotom i im tam śmierdzi pod oknami. Przecież mogłaby schodzić i dawać 'po ludzku' na tackach... :roll:

To stado jest niewysterylizowane. Podobno dużo, ile - nie wiem, coś 10, może więcej. Widziałam 2 młodziki, tak max z 9 miesięcy

Szlag mnie trafi. Ja tego nie ogarnę, nie mam auta, sam nie jestem całkiem zdrowa, więc proszę o pomoc w tej w tej sprawie. Podaję jako informację, którą należy się zainteresować i coś robić. Ja mogę pomagać, ale pomoc ograniczona... :oops:

Edit: Acha - kiedyś podobno było ponad 20 :strach:

RZESZÓW-sterylki,kastracje i inne "rewelacje" :/

Kto przegląda forum