

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
izka53 pisze:Vailet, mam nadzieję, że udało sie wkleić banerek, cały weekend zalatany, jutro o 4 musze wstac do pracy, a ja jeszcze przed kompem,
Jutro popiszę
akasheni pisze:Nie było mnie przez łikend, dziś zajrzałam od razu, co u Was słychać![]()
Martwię się o kotunię i jestem strrrasznie ciekawa czy z badań kooopala coś wyjdzie. Tu jest tak dużo różnych dolegliwości, że aż znowu pokopałam a necie. No i trafiłam na coś co daje takie nietypowe objawy, a mianowicie drożdzyca przewodu pokarmowego. Choróbsko podłe i podstępne, na szczęście do wyleczenia. Najbardziej rozpowszechniona u ludzi, ale coraz częściej diagnozowana u zwierząt. Może warto by podsunąć tę myśl wetowi.
Najpierw artykuł ogólny
http://www.pasozyty.com.pl/drozdzyca-jelit.html
Pasują wzdęcia, bulgotanie w jelitach, marznięcie w upalne dni, nieprzyjemny zapach z ust/pyszczka, kłopoty z wydalaniem.
A tu o drożdzycy pokarmowej u psów
http://www.labrador.org.pl/rasa_zdrowie_candida.htm
Koty raczej nie przejawiają słabości typowo do słodyczy (w przeciwieństwie do psów), za to źródłem cukrów są karmy, nawet te "z górnej półki", które zawierają sporą ilość pszenicy, ryżu, żyta itp., co jest niewskazane w diecie kota. Dopiero od niedawna na naszym rynku pojawiły sie karmy bezzbożowe (typu Orijen, Applaws). Dosyć drogie, ale... wygodniejsze niż przygotowanie mięsnego posiłku własnoręcznie.
Zaobserwowałam, że często zmiana żarła (za tańszego na droższe i na odwrót) skutkowała u mioch futer 2-3 dniową kuwetkową rewolucją, co u się kotów zdarza, po prostu są dosyć wrażliwe na zmiany w diecie.
Co do siuniania po kropelce do kuwety zauważałam to w okresie rujkowym u mojej najstarszej koty, która została wysterylizowana dopiero jako 4-letnia tygrysica (a rujki zaczęły pojawiać się wtedy już kilka razy w roku).
Qurcze, chciałabym jakoś pomóc, doradzić, a mogę tylko przesłać głaski i mizianki...
Miłka
Padme
Leya
akasheni pisze:Mam tu jeszcze jedną stronę, dość obrzerną o grzybicach, chociaż chyba raczej dla wetów, bo to o różnych grzybach dających się we znaki w różnych układach organizmu, szczerze mówiąc nie do końca ogarniam tego artykułu![]()
Trochę przerażające, jak wieloma chorobami może skutkować wewnętrzne zakażenie grzybami. Bo idąc tym tropem to i poronienia/bezpłodność u mamy Bejbi mogły one wywołać. Z drugiej strony my ludziska też się borykamy z tymi paskudami, a ile razy lekarze leczą tylko objawy, nie zastanawiając się, w czym tkwi przyczyna, ehhh.
Wklejam link mimo wszystko, bo typowo weterynaryjny:
http://www.weterynarii.com/wet/index.ph ... &Itemid=40
akasheni pisze:Śliczna jest małpiatka jedna![]()
Co do tych grzybów to trafiłam, że ta candidią to nie zawsze wychodzi w posiewie, w dodatku artykuł z ostatniego linku uświadomił mi, że za dolegliwosciami mogą stac różne rodzaje grzybai z tego względu dokładna diagnostyka pewnie jest kosztowna.
Wiem, że miałam juz nie gdybać i nic nie pisać w temacie "co to może być", zwłaszcza, że znajomość biologii skończyła się u mnie na etapie szkoły podstawowej, ale już mam taki podły charakter. Przy zatruciu robalami Padme ta mojej dociekliwość laika pomogła, bo miejscowym wetom nie przyszło do głowy zrobić detoks, eeh. Ale tam była krótka piłka, widziałam związek przyczynowo-skutkowy. Chociaż i tak trochę głupio było mi ciągnąć TŻ na przejażdżkę Skierniewice-Łódź w jego jedyny dzień wolny od pracy. Ale opłacało sięA kiedy odbieraliśmy ze szpitalika to jeszcze w drodze powrotnej TŻ trochę za mocno przycisnął pedał gazu i zatrzymała nas policja. Ich mina , jak zobaczyli mnie z wystrachanym koteczkiem w transporterku- bezcenna. No i mandat nie był taki srogi
akasheni pisze:No właśnie miałam takie obawy, że napędzę stracha, bo w tym ostatnim artykule wymienione są chyba wszystkie możliwe choroby, jakimi objawiają się grzyby, ale przecież nie na jednym osobniku! To jak i u ludzi, u jednego drożdzyca wpłynie na pracę przewodu pokarmowego, a u innego spowoduje problemy z wykwitami na skórze. Ale o ile dermatolog na oko zdiagnozuje łatwo grzybicę stóp (zewnętrzną), to już ciężko mu skojarzyć, że problemy z cerą mogą być wynikiem zatrucia krwi toksynami grzybów siedzących sobie w jelitach. No i właśnie zapewne sporo ludzi żyje latami z dolegliwościami, które raz się nasilają, raz słabną, ale dopóki nie nastąpi jakiś mega krach odporności to organizm ciągle stara się wydalić te toksyny, więc do szpitala nie trafiają.
A u Padme to sprawa była dość prosta. Chyba jako dość silna miała w sobie na tyle dużo robali, że po podaniu preparatu (vetminth) jej organizm nie był w stanie sam wydalić martwych pasożytów i od środka zaczęło ją to truć. Kooopali mało, straciła kompletnie łaknienie, zaczęła się słaniać, wymiotowała, o ile pamiętam to właśnie z robalami. Weci na miejscu tylko wzruszali ramionami. W Łodzi za to została od razu poblana krew na badania (baardzo gęsta), kroplówa na nawodnienie, co konkretnie na detoks to szczerze mówiąc nie wiem, podejrzewam, że jakiś delikatny środek przeczyszczający (przeczytałam, że w takich sytuacjach podaje się parafinę, ale nie wiem), surowica, zorbiony został do tego test na FPV (kocią nosówkę), ujemny afkors, bo inaczej już kota by nie było. Na koniec została powtórnie odrobaczona profenderem. I tyle.
Smutna prawda, że gdybyśmy zaufali miejscowym wetom to wysłalibyśmy zdrowego kota za TM
Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 98 gości