Obcięli mi łapkę :(Dług spłacony! Dziękujemy!!!!!!

[Luspa]

Mam na imię Tofik. Jestem pięknym, dużym kotem. Wszyscy koledzy z podwórka czuli przede mną respekt – potrafiłem tak pacnąć łapą, że nikt mi nie podskoczył. Zawsze też byłem romantykiem – spotykałem się z kilkoma pięknymi kocicami. Tego wieczoru szedłem do ślicznej Mureczki kilka ulic dalej. Wyczyściłem futerko, nastroszyłem wąsy. Marząc o Mureczce nie zauważyłem w porę wielkiego psa, który wypadł z sąsiedniej ulicy. Zaatakował mnie a ja rzuciłem się do ucieczki – na oślep, przez krzaki, płoty i podwórka. Uciekłem mu – ale moja łapka utknęła w płocie. Byłem przerażony – próbowałem się uwolnić - wiłem się, szarpałem, miauczałem rozpaczliwie. Ochrypłem całkiem i strasznie mnie bolało. Nie wiem jak długo wisiałem na płocie – myślę, że strasznie długo. Nie do końca wierzyłem, że ktoś mnie uratuje – ludzie, zgodnie ze swoim dziwnym zwyczajem śpią w nocy. Chwilami traciłem już przytomność.
Kiedy się ocknąłem jakiś dwóch ludzi próbowało mnie uwolnić. Zacząłem się szarpać, wyć i syczeć – strasznie mnie bolało. Dostałem zastrzyk – wszystko stało się obojętne. Rozkręcili kawałek płotu, zamknęli mnie w pudełku i zawieźli do lecznicy.
Rano obudziłem się w klatce z drutami w łapce– byłem przerażony, obolały i strasznie smutny. Tak strasznie chciałem wrócić do domu. Ach, gdybym tylko nie utknął w tym płocie…Przez dwa dni głównie spałem – chciałem zapomnieć. Ale coś złego zaczęło dziać się z ranną łapką – pan doktor powiedział, że trzeba ją amputować. Jak to? Jak ja będę wyglądał bez łapy? Czy moi państwo będą mnie jeszcze chcieli? Jak pokażę się kolegom i pięknej Mureczce?


Tofik miał „szczęście w nieszczęściu” - nie umarł zawieszony na płocie - w środku nocy dwóch wspaniałych ludzi uwolniło go i zawiozło do lecznicy. Niestety – pomimo złożenia złamanej łapki okazało się, że jest zbyt uszkodzona – wdała się martwica, łapkę trzeba było amputować. Znaleźli się ludzie, którzy zajęli się Tofikiem – widok samotnego kotka tak chwycił ich za serce że nie chcieli, żeby siedział sam w klatce w lecznicy. Do pełni szczęścia i kciuków aby rana się ładnie zagoiła potrzebne są też jednak pieniążki na pokrycie długu – dwóch operacji i hospitalizacji. A dług jest niemały....

Stan łapki po 4h wiszenia na płocie:


Tofik bardzo prosi o wsparcie!


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Banerek autorstwa Krzysiekbolo :

Kod: Zaznacz cały

[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=129008][img]http://miau5.republika.pl/to.gif[/img][/url]

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wpłaty można przekazywać:

FUNDACJA "KOTKOWO" 87 1540 1216 2054 4458 2306 0001
BOŚ SA, Oddział w Białymstoku
Tytułem: darowizna na leczenie Tofika oraz nick z forum

Nawet najmniejsza kwota się przyda! Dziękujemy

Aniołki, które pomogły w spłacie długu:
30zł-marysienka
30zł-kwinta
40zł-Marzena B z Białegostoku
50zł-Katarzyna z Sycowa
50zł-Andrzej z Piły
19zł-Dorota z Rzeszowa
100zł-szyszek

razem: 269 zł
dług: 200 zł
czyli jesteśmy na + 69 zł! Kochane Cioteczki

[Korciaczki]

Tofiku kciuki za Ciebie
Jak dobrze, że znaleźli się ludzie, którzy przejęli się jego losem

[Krzysiekbolo]

Banerek i

Kod: Zaznacz cały

[url=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=129008][img]http://miau5.republika.pl/to.gif[/img][/url]

[Luspa]

Jest śliczny, dziękujemy!

[Alex405]

W górę śliczniutki!

[Luspa]

Nikt nie chce pomóc Tofikowi?

[kotx2]

zaznaczam sobie

[Zyta Felicjańska]

Ja też zaznaczam

[Dominka1]

Zaznaczę sobie.Biedny Tofik

[aga&2]

Oj, tak bieduś z niego
Siedział przez tydzień w lecznicy, dopóki nie było wiadomo co dalej z łapą. Już siwiałam na myśl o tym co my z nim biednym zrobimy dalej - jakby nie patrzeć - kić wymaga opieki i to takiej nawet trochę "specjalistycznej".
Na szczęście jego smutny pyszczek ujął ludzi odwiedzających swojego kotka. Dwa połamańce pojechały razem jednoczyć się w bólu

Kić pojawia się na kontroli co 2-3 dni. Rana się goi powoli (choć wiadomo - kot niezależny nie uważa wcale za stosowne by zagoiła się w spokoju ) Przez kilka dni ostatnio musiał być w kołnierzu bo wykazywał niezdrowe zainteresowanie gojeniem. Obecnie trwają próby odkołnierzowania...

A dług za dwie operacje i hospitalizację to ponad 500 zł Ale i tak się cieszę, że kić trafił na dobrych ludzi, którzy się nim zaopiekowali. Jakby się chłopaki zaprzyjaźniły to może by został. Ech... rozmarzyłam się...

[Bazyliszkowa]

Śliczny i biedniutki

[kristinbb]

Podpięłam banerek.
Biedny kić...

[Zyta Felicjańska]

CZy ja dobrze zrozumiałam że kić Tofik ma już swój domek?

[kristinbb]

Chyba niezupełnie ...
Pojechał do nich na leczenie ?

[aga&2]

CZy ja dobrze zrozumiałam że kić Tofik ma już swój domek?

Trudno powiedzieć. Ludzie są niewątpliwie dobrzy,ale prości i raczej ubodzy. Nie bardzo sobie mogą pozwolić na drugiego kota.
Chwycił ich za serce kiedy taki biedny siedział w lecznicy bo wiadomo - pomimo iż był bezpieczny i "zaopiekowany" to jednak musiał przez większą część dnia przebywać w klatce, no i raczej sam Te jego oczy i takie bezgłośne "miau" - "zabierz mnie stąd"...
Ja sama kiedy u niego bylam to nic tylko brać pod pachę i do domu
szukaliśmy jego właścicieli - wiecie, biały kot, czysty, z czystymi uszami bez pcheł. Ale narazie cisza...
Choć może się zdarzyć, że tymczasowi opiekunowie się nie będą mogli z nim rozstać...