Zapewne piszę do siebie, ale może komuś jednak się przyda...
Nie odzywaliśmy się przez chwilę, zadziało się przez ten czas sporo, w większości na pozytyw.
Co prawda dzień po ostatnim wpisie Marcyś miał nad ranem duży atak i się zdołowalam, bo częstotliwość ataków się zwiększyła do tygodnia. Wróciliśmy do leku rozluźniającego Myolastan, a od 16 czerwca wkroczyliśmy zgodnie z zaleceniem naszej pani Wet. z leczeniem nadczynności przytarczyc (specjalnie do wagi kota wymierzona mikromikrodawka witaminy D3 w dużym roztworze oleju lnianego). Obserwujemy. Minęło 10 dni, nie było ataku, przerwa od ostaniego się wydłuża i to już postęp:) Marcel się wyrównał w sensie zachowania, jest normalniejszy, bardziej aktywny, jest porównianie do drugiej zdrowej kotesy.
Nowe objawy: drapie się w okolicach głowy i kupa plaskata się zrobiła, wręcz rzadziocha się zdarza. Przegadamy to w niedzielę z naszą p. Wet., bo mamy kolejne badania.
Trzymajcie kciuki please! Oby to była nadczynność przytarczyc, bo wiadomo przynajmniej jak to ogrnąć i Marcello bedzię mógł normalnie żyć.
Wielkie dzięki dla Anji za wsparcie całokształtowe, ale merytoryczne przede wszystkim!!!
Uwaga! Jeśli ktoś z czytających ma objawy padaczkopodobne u swojego kota - APEL! Nie można sugerowac się tym przypadkiem i kopiować leczenia. Podstawa to badania indywidualne, które są bazą do diagnostyki. Jeśli nawet u kota będzie stwierdzona nadczynność przytarczyc, to najważniejsze - dawki leku są ustawiane pod konkretnego kota, jego niedobory i nadmiary jonogramowe!
A teraz Marcello dorastajacy, miał ok. 4-5 miesiecy (grudzień 2010):


Opiekun Figo:

Zaanektowany kosz(yk)

Polowanie na Tofika:

Cześć Sala:

Uploaded with
ImageShack.usDobrej nocy!

Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us