U weta ponoć były duże problemy z agresją przy zabiegach, a potem był bardzo wystraszony. Miał dla siebie cały pokoik, spacerował, jedł, wykorzystaną kuwetę widziałam, ale gdy tylko ktoś wchodził, to się chował.
Zapakowany w transporter z początku był wystraszony, ale pogadałam do niego i się uspokoił.
Generalnie w drodze do Gdańska było ok.
On mnie rozpoznaje i wyraźnie dobrze na mnie reaguje (czuję się zaszczycona

). Nowe osoby mu się nie podobają, potrzebuje czasu, żeby zaufać.
W każdym razie nie demolował transporterka
Evalla z drogi pisała, że w porządku, drzemie, udaje, że go nie ma.