na osiedlu mamy stałych 5 sztuk, ale pojawiają się ze szpitala i wędrowne kocury, dobrze że jest ta budka będzie schronienie dla 6 szczupłych i nie będzie wojny z tymi co im koty w piwnicy przeszkadzają szczególnie zimą
budka jest koty miały gdzie się chować przed deszczami, budka jest ogólnie oblegana... pojawił się młody dziki kot jajeczny, do kompletu dół budki zajęła kocica z młodymi dorodnymi kociakami, skąd się wzięły nie wiem, kocica nie jest oswojona znów czeka mnie łapanka na sterylkę i kastrację, Pani Martyna pomoże w łapaniu u kotów z kościoła zmiany, wsio pokastrowane i wysterylizowane kocięta z wczesnej wiosny oddane do domów przez gosposię
niby wszystko posterylizowane było a pojawiają się kocięta, kocica z małymi waruje w budce nie daje podejść dziś nawarczała i nasyczała na mnie jak sypałam karmę, jakiś młody na oko półroczny się kręci w pobliżu poza tym bez zmian
kolejny dzień Pani Martyny, upał stoi cierpliwie z puszką pod sklepem, zbiera na karmę dla 120 karmionych przez nią kotów... wkurza mnie to, że pani kierownik sklepu nie pozwala jej wejść do środka, zimą też musiała stać na zewnątrz, podobno w środku sklepu przeszkadzała klientom wkurza mnie jak jest traktowana 63 letnia kobieta... edit: zdjęcie zamieściłam za zgodą Pani Martyny
Mruczeńka1981 pisze:Jaką karmę jedzą koty p. Martyny?
Mruczeńka jutro podejdę po południu i zapytam, wiem że kupuje im marketówkę i jakaś weterynaryjną dla tych co ma w mieszkaniu staruszków zapytam i napisze Justyna sama wiesz jak ta sprawa z Panią Martyną wygląda nawet ludzie do Nowości pisali i nic, na panią kierownik nie działa