Kurcze, mały ma rozwolnienie!
Wróciłam do siebie z Ursynowa niedawno, a tu tata dzwoni,
że mały zrobił brzydkiego qupala w kuwecie i drugiego u brata w pokoju (ewentualnie to rzyg, brat nie rozpoznał).
Jak tam byłam dziś, przy mnie zrobił ładną qupkę.
Potem dałam mu mokre Miamora - jakiś drób w sosie marchewkowym -
wsunął w mig... To chyba musiało mu zaszkodzić, skoro wcześniej było okey.
W sumie to nie wiem, może ja go źle karmię?
Aż przejrzałam wstecz początki naszego wątku, jak Rysio i Mefisio byli mali,
co oni jedli. Fakt, gotowałam im jakieś płatki ryżowe z kurczakiem i marchewką i siemieniem.
Ale oni tego nigdy nie chcieli jeść. Woleli gotowce - różne im kupowałam i nic im nie szkodziło.
Nikita też jadła gotowce.
Powiedziałam tacie, żeby jutro dał małemu gotowanego kurczaka z ryżem i marchewką gotowaną.
Zobaczymy.
Mały suchego nie tyka. Kupiłam wcześniej Hillsa, niby "kitten", ale chrupki jakieś wielkie.
Mały tego w ogóle nie jadł. Dziś kupiłam mu więc Baby Cat Royal Canin, chrupki są miniaturowe,
ale nie wiem, czy będzie jadł, przy mnie nawet nie tknął.
Martwi mnie też, że on w ogóle nie pije wody. Jakby w ogóle nie wiedział, co to woda.
Ma oczywiście w miseczce, zawsze świeżą, ale nigdy nie pije. Jeśli już, to mleko (Klara).
Kolejna rzecz, która mnie martwi - mały sika poza kuwetę.
W kuwecie robi pięknie qupki, czasem siku, ale często sika po kątach.
Dziś go podpatrzyłam, jak sikał w koszyku na zakupy, który stał w kuchni.
Jak tam zajrzałam, to było tam sporo nalane (na torebki, które tam były), na pewno sikał tam parę razy.
Koszyk zabrałam. Potem znalazłam kałużę w przedsionku, gdzie akurat tata jakieś kable położył.
Kałuża była na kablach. Przedwczoraj u taty w pokoju mały nasikał pod biurkiem na kable od kompa.
Kurcze, martwię się, że mu to wejdzie w krew.
Jak go oduczyć???
Przecież wie, gdzie jest kuweta i ma tam zawsze posprzątane.
Może mu kupić krytą kuwetkę? (teraz ma otwartą)
Wiem, że jest malusi, wpadki się zdarzają, a on nie miał się gdzie wcześniej nauczyć...
Pamiętam, że Rysiek jak był mały też lał na wycieraczkę w przedpokoju, na buty...
Najgorsze, że tata od razu się denerwuje...
Poza tym mały szaleje, jak głupi, po prostu energia go roznosi.
Poluje na wszystko, co się rusza. Biega po całym mieszkaniu, wszędzie go pełno.
A jak się dorwie do ręki, albo stopy, to nie popuści, morduje jak najęty
Dziś myślałam, jak go nazwać... Chciałam jakoś z hiszpańskiego, bo ostatnio się uczę tego języka.
Jednak nic mi nie pasowało, az w końcu się złapałam, że mówię do niego ciągle "chłopaku" i myślę sobie -
skoro tak, to przecież "chico"! No i klops, bo Chico kojarzy mi się niezmiennie z białym devonem,
synem Hestii Kicorka, w domku u FluszakPluszak... No i co zrobić? Biały devon, a tu takie małe, czarne...
Może być Chico??? Czy Dziewczyny mnie zabiją??? Bo poza tym skojarzeniem, to Chico mi do tego malucha pasuje,
bo jest takie zawadiackie, a on taki mały świr. No sama nie wiem...
Chico nie chico, byle nie sikał i nie mial sraczki!!!
