
Nie rozumiem też pogardliwego stosunku do starych kociar, nawet jeśli chodzą sobie w tym śmierdzącym szlafroku. Kiedy nasz kocur się zgubił (uciekł przez balkon, wtedy jeszcze nieosiatkowany) to właśnie taka stara, pomarszczona, samotna kociara pomogła nam go znaleźć i złapać. Przy bliższym poznaniu okazało się zresztą, że to bardzo ciekawa kobieta, chociaż nieco zdziwaczała. Od kilku lat nie żyje. Gdybym miała pieniądze, to sama bym jej pomnik wystawiła
